Wisła odkryciem?

25 lipca 2023

Dla mnie w dodatku! Szok, że moja ulubiona beskidzka miejscowość jeszcze czymś potrafi mnie zaskoczyć.

A tymczasem tak właśnie się stało i nie chodzi tu bynajmniej o mój udział w II Ogólnopolskich Mistrzostwach Dziennikarzy w Biegu na Skocznię w Wiśle Malince, choć przyznaję, że w tym temacie – też. Sama Skocznia im. Adama Małysza była szokiem, kiedy udało mi się zdobyć jej szczyt (więcej na ten temat w sierpniowym wydaniu papierowym Gońca Górnośląskiego, nad którym obecnie trwają prace). Natomiast spędzając w Wiśle czas kilka razy w roku, wędrując na Soszów, czy obracając się w przestrzeni Jawornika i centrum miasta, rzadko kiedy – przyznaję – zapuszczam się do innych dzielnic. Natomiast bieg na skocznię jakoby wymusił na mnie to, żeby ruszyć się poza doskonale znane mi obszary. I co? I tu zaskoczenie jaka ta ulubiona i tak wydawać by się mogło znajoma Wisła, w której myślałam, że znam każdy przydrożny kamień, jest piękna! I zadbana!

Przybyło bowiem terenów rekreacyjnych, skwerów, placów zabaw, cudownie zrewitalizowanych, w których można zarówno odpocząć, smacznie zjeść, czy korzystać szeroko z oferty sportowej – na przykład tenisa, rowerów – to co dla wielbicieli rowerów jest tu najważniejsze! Całą Wisłę, a nawet trasę z Wisły do Ustronia można przejechać, nie schodząc z roweru. To ogromny progres! Są też wypożyczalnie sprzętu wodnego. A przede wszystkim można cieszyć oko: zielenią, zbiornikami wodnymi, przy których kołysze się tatarak, wspaniale zaaranżowanym architektonicznie krajobrazem. Jest naprawdę wypoczynkowo, po prostu bardzo przyjemnie!

Przybyło też słynnych niedźwiadków. Można powiedzieć, że wiślańska misiowa rodzinka powiększyła się znacznie i opanowuje różne miejsca na terenie całego miasta.

Zatem poza ekstremalnym doznaniem, jakim był bieg na skocznię, spędziłam w Wiśle ponownie przemiłe dwa dni.

Hanna Grabowska-Macioszek