No kto by nie chciał? Obiekt ten od dawna był moim wielkim marzeniem!
I z Nowym Rokiem marzenie to spełniłam. Aż strach pomyśleć, co to będzie, skoro niemal wszystkie noworoczne marzenia albo już spełniłam, a na pewno sukcesywnie spełniam, końcówka roku zatem może być co najmniej nieoczekiwana…
Zameczek w Wiśle Czarne – siedziba, ujmę to tak, wyjazdowa, „letniskowa” naszych głów państwa od momentu jego wzniesienia, bo otóż prezydent Mościcki dokładnie w tym celu ową rezydencję zainicjował, by służyła włodarzom do przyjmowania zacnych gości i tak z małą przerwą „wojenną”, kiedy to wnętrza zajmowały bynajmniej nie nasze władze państwowe, prezydenci RP przyjmują tu głowy innych państw, osobistości świata sportu, muzyki i wiele innych znakomitych gości.
A dla turystów obiekt dostępny jest do zwiedzania, a nawet nocowania, w Zamku dolnym znajduje się bowiem część hotelowa i kawiarnia. Natomiast Zamek górny można zwiedzać bezpłatnie, po wcześniejszej rezerwacji z podaniem danych personalnych. To ważne, by przy zwiedzaniu mieć ten sam dokument tożsamości, który zgłaszało się w trakcie rezerwacji, bo jest to wnikliwie sprawdzane. Turyści poddawani są też kontroli bezpieczeństwa.
I właśnie w trakcie minionych ferii moje marzenie o odwiedzeniu zameczku w końcu się spełniło! Ktoś pomyśli: „no i? Skoro tak chciała, to czemuż nie wcześniej?” Ano już spieszę z wyjaśnieniem.
Lata temu, będąc jeszcze reporterką radiową, robiłam bardzo miłe dla mnie nagrania do programu turystycznego „Palcem po mapie”. W programie tym z mikrofonem w ręku robiłam zwiedzające nagrania na temat ciekawych obiektów i miejsc w Polsce, a szczególnie na Śląsku. Po wielu takich, mój wydawca postanowił wysłać mnie do Zameczku w Wiśle. Po kilku telefonach, czy można, kiedy można i o co chodzi, sprawa oparła się o Kancelarię Prezydenta RP. Wedle polecenia wystosowano w rozgłośni pismo, w którym wyłuszczono cel mojej ewentualnej tam wyprawy. Po kilku dniach przyszła odpowiedź, że nie ma zgody. Dlaczego? Tego nie wiem do dziś, ale zdziwienie zarówno moje, jak i wydawcy było ogromne. Pragnę nadmienić, że nagranie miało ukazać obiekt wyłącznie turystycznie, no ale cóż… Byłam rozżalona, ale wydawca pocieszył mnie: „Nie martw się, poczekamy, aż zmieni się prezydent”. I co? Od tamtej pory prezydent zmienił się już kilkukrotnie, program zdjęto z anteny, a ja od niemal 13 lat już nie pracuję w radiu. A zameczek był aż do minionej środy nieodgadnioną dla mnie zagadką! Bo potem przez lata pandemii zwiedzanie było zawieszone, nasze wyjazdy do Wisły krótkie i jakoś tak nie składało się.
I proszę mi wierzyć, że o mało co i tym razem skończyłabym przed bramą rezydencji, bo… zapomniałam dowodu osobistego! I tu zaczynam doceniać postęp cywilizacji, cyfryzacji i różnych aplikacji, dzięki którym dogrzebałam się do moich danych elektronicznych. No ale udało się!
No cóż mogę napisać, by choć trochę oddać mój stan, kiedy przekroczyłam progi tego mojego marzenia! Pięknie, bez przepychu, za to oszczędnie, ze smakiem i ten surowy, modernistyczny wystrój wnętrz robi wrażenie prawdziwej elegancji. Nieprawdopodobne połączenia kolorów, materiałów budowlanych, ciekawe rozwiązania wyposażenia. I co ciekawe… Niemal wszystkie elementy wystroju, zachowały się z czasów budowania zameczku. Niebywałe, a szczególnie trudno uwierzyć w to, odwiedzając salon kąpielowy. Jestem pod wrażeniem… I jak się pewnie domyślacie już wyobrażałam sobie, że mój osobisty szofer otwiera mi drzwi XX wiecznej limuzyny i pomaga wysiąść z auta, a w progu witają mnie opiekujący się obiektem gospodarze. Kłaniają się w pas i prowadzą na salony… „Noo mogłabym w takim „domku” mieszkać”… I tak prawie było. Co prawda limuzyna nie XX-wieczna i nie limuzyna, no i trzeba było ją zostawić na parkingu przed rezydencją, ale tak przemiłego przyjęcia przez panią przewodniczkę, to nawet w tym moim marzeniu nie było. Ogromna wiedza, cierpliwość – no po prostu profesjonalizm! Czułam się naprawdę dopieszczona niczym jakiś wielki dygnitarz…
Polecam gorąco zwiedzanie. Odkryjcie te zjawiskowe wnętrza! Jestem przekonana, że zachwycicie się co najmniej tak jak ja.
A zatem „mój” wymarzony zameczek w końcu zobaczyłam… No to co teraz? Kierunek: Stany?
Hanna Grabowska-Macioszek