Piękny… I tradycji stało się za dość…
Każdy je ma… Swoje własne tradycje. Do moich należy jesienny wymarsz na Soszów. Zanim spadnie śnieg i przyjdzie mi „soszować” narciarsko na Soszowie, trzeba schyłkiem października powędrować. O tak kolorowej porze roku, szlak wygląda po prostu zjawiskowo. Taka wyprawa to po prostu idealna sprawa, by przewietrzyć głowę… I zrobić sobie reset. Choć trasa jest mi dobrze znana, za każdym razem, ma dla mnie nowe odkrycia. Tym razem to widoki rodem z najpiękniejszych opowieści o jesieni. Sami zobaczcie!