By doskonalić zjazdy po muldach!

30 grudnia 2024

Taka sytuacja w Jaworniku na Kiczerze…

Pamiętam jaką sensację z końcem XX wieku wywoływały pierwsze zjazdy po muldach, kiedy stały się dyscypliną narciarską i olimpijską. Patrzyło się na to co najmniej z zaciekawieniem. Natomiast, gdy staje się to dla nas rzeczywistością, to przestaje być ciekawe, ale przeistacza się prawdziwą walką o przetrwanie. Szczególnie jeszcze gdy, to muldy armatkowe, no bo o naturalne trudno. Z jednej strony – zupełnie miło, że mimo deficytu śniegu, można jeździć, z drugiej – jeśli stok od dawna jest w rękach prywatnego właściciela, to żal, że na takie warunki jazdy sobie pozwala.

Niebezpiecznie i ciężko, i tłumnie! Uff… Ogromnie współczuję tym, którzy w takich warunkach zjeżdżali po raz pierwszy w życiu, bo chętnych do nauki jazdy nie brakowało. Ciekawe ilu z nich nie zniechęci się! Jak skomentował pewien pan: „Synku, dziś są idealne warunki, by szkolić jazdę w trudnych warunkach”. Lepiej bym tego nie ujęła. I być może ten młody narciarz kiedyś zdobędzie złoto w jeździe po muldach? Wspaniale byłoby się doczekać… a wszystko dzięki Kiczerze.

Na koniec mój gorący apel. Jazda w takich warunkach potrafi wykończyć, ale jeśli musimy odpocząć w trakcie jazdy, bądź czekamy na naszego towarzysza narciarskiego, przystańmy z boku, a nie na samym środku stoku. Bo niejednokrotnie stanowimy przeszkodę ciężką do ominięcia.

Hanna Grabowska-Macioszek