Perełka chorwacka niedaleko Splitu. Niewielka, ale za to jedna z najpiękniejszych!
Czyżby zatem ona w końcu odczarowała dla mnie Chorwację? I tak, i nie. Z tym nie… to nie dowiecie się tak szybko, bo… muszę ochłonąć, ale na tak, to już za chwilę.
Jeszcze przed sezonem, a zatem bez turystycznego oblężenia i jarmarcznego wszystkiego i niczego na straganach – Jelsa, malownicze miasteczko na wyspie Hvar dało poznać i odkrywać zupełnie do tej pory nieznany mi obszar Chorwacji.
Dotarcie do niego, jak i na samą wyspę łatwe nie jest. Wyspa bowiem nie jest połączona z lądem stałym żadnym mostem, a zatem żeby na nią dotrzeć musimy popłynąć promem, albo własnym środkiem transportu, na przykład jachtem. Zacumowane w portach wyspy, robią wrażenie niezwykłe rodem z najbardziej kasowych hollywoodzkich filmów: bogactwo, blichtr, przepych! Ale zachwyt wzbudzają też i budzą naturę romantyka nieduże, albo zupełnie małe stateczki, łódeczki…
Jelsa lawendowe miasteczko na lawendowej wyspie. Hvar słynie z lawendy i jest ona tam wszechobecna. Nie tylko na okolicznych kramach: suszona, przetworzona w postaci kosmetyków: mydeł, kropli, soli, olejków, ale wybujała wiosenno-letnią wonią swojego zapachu po prostu wszędzie: całe pola i łąki lawendowe można spotkać na każdym kroku. Jelsa to ponadto bardzo charakterystyczne położone tarasowo miasto, nad którym króluje niewielki kościołek. Wiodą do niego wąskie uliczki, w których miejscowi bimbrownicy, winiarze i oliwiarze kuszą swoimi wyrobami.
Wyspa właściwie jest na tyle mała, że można ją swobodnie przemierzać chociażby na rowerze. Będąc w Jelsie, warto podjechać do sąsiedniej Vrboski, Stari Gradu, a jeśli nieco dalej – to do głównego miasta wyspy Hvaru z murami fortyfikacyjnymi, najstarszym teatrem w Europie, muzeami, galeriami. Kurort słynie z restauracji, szczególnie tych przyportowych, a także klubów, dyskotek. To już miejsce warte polecenia komuś, kto poza błogim relaksem i zaspokajaniem pragnień poznawczych, w wypoczynku szuka też nieco rozrywki.
Jelsa natomiast to idealne miejsce na wakacje rodziców z dzieckiem, dziadków z wnukami, czy zakochanych par. Możliwości noclegowe: apartamenty, campingi, hotele – zatem dla wszelkich upodobań zakwaterowania. Plaże różnorodne: tarasowe, kamieniste, skaliste, piaszczyste.
Poza lawendą – okazałe kaktusy. Jeśli komuś przyjdzie do głowy równie „odważny” pomysł, jak mnie, żeby zrobić sobie zdjęcia na tle kaktusa, nie podchodźcie zbyt blisko. Najwyraźniej one fotografowane być nie lubią i „atakują”, a kolce wbijają tak mocno, że wyciągnąć je z ciała, to niełatwa sprawa.
Są też piękne tak charakterystyczne dla Chorwacji sosny.
Hvar to mój szósty raz w Chorwacji i śmiało mogę powiedzieć – chyba jeden z najlepszych.
Polecam gorąco! W dobie pandemii podróż do Chorwacji wydaję się być jedną z łatwiejszych pod względem obostrzeń – przynajmniej w chwili mojej w niej obecności.
Hanna Grabowska-Macioszek