Wieczne miasto w wielkim bucie

3 lipca 2015

Nazwany tak niemalże od zarania dziejów zachwyca przede wszystkim mnogością zabytków i historią sięgającą starożytności. To wystarczające argumenty, by go odwiedzić. Nie będzie to trudne, bo jak wiadomo prowadzą do niego wszystkie drogi.

 

A szczególnie te turystyczne – dla tych, którzy akurat zaplanowali tam urlop. Rzym! Bo o nim właśnie mowa – stołeczne miasto Włoch – ciekawi, kusi i na swoje uroki nie pozostawia obojętnym chyba nikogo. Ci, którzy już mieli okazję tam być, dobrze wiedzą, w czym rzecz. Ci, którym jeszcze nie udało się tam pojechać, powinni się tam koniecznie wybrać! Warto!

Dla mnie to chyba najpiękniejsze miasto na świecie, jakie udało mi się do tej pory zwiedzić. Zakochana od dzieciństwa w starożytności i dziejach Marka Winicjusza z sienkiewiczowskiego „Qvo vadis” od dawna marzyłam, by wieczne miasto zobaczyć. Skąd się wzięło to określenie? Pojawiło się już właśnie za czasów antycznych, gdy Rzym był imperialnym hegemonem w całym niemal tamtejszym świecie (imperium Romanum). Określało jego wielkość, potęgę. I jak widać przetrwało do czasów współczesnych. Dla mnie to nadal absolutne Imperium Romanum. Wiąże się z tym także drugi zwrot, bo choć każdy wie, że nie wszystkie drogi prowadzą do Rzymu (jest to po prostu niemożliwie), to biorąc pod uwagę, dawne wpływy Romy i „uzależnienie” od niej terytorialne, mentalne i sentymentalne, można śmiało uznać, że to prawda. Mnie to określenie z pewnością w jakimś stopniu dotyczy. Rzym wg legendy nazywany jest także miastem siedmiu wzgórz (Kwirynał, Wiminał, Akwentyn, Palatyn, Kapitol, Eksfilin, Celius), aczkolwiek jak podają niektóre źródła nie do końca wiadomo, czy tak było naprawdę. Tak jak nieco naciągana wydaje się historia Remusa i Romulusa, wykarmionych przez wilczycę. Zwierzę to jednak doczekało się swojego pomnika, więc być może…

A skąd ten wielki but? To już wynika z obecnej mapy Europy. Patrząc na Włochy, widzimy jak malowany, wielki but – damski kozak na obcasie! Piękna gorąca Italia i wspaniały Rzym – a tu pospolity but. No ale cóż tej prawdy nie sposób podważyć. Co to kogo jednak obchodzi? Rzymowi w niczym to nie umniejsza, a tym bardziej Italii.

W Rzymie podejrzewam, można by spędzić cały miesiąc, a i tak nie zwiedziłoby się jego wszystkich zakamarków. Ośmielę się wysunąć tezę, że sami rzymianie ich do końca nie znają. To co okazjonalnie, zachwyca turystę, dla mieszkańca na co dzień może być zwyczajne. Ale żeby odwiedzić najważniejsze punkty miasta, wystarczą zaledwie 2 dni. Wszystkie znajdują się w niedalekiej odległości od siebie, więc swobodnie dokładnie można je zlokalizować. Zależy też, co rozumiemy pod pojęciem dokładnego zwiedzania, bo jeśli ktoś wchodzi do każdego muzeum, kościoła, galerii, to z pewnością i miesiąca mu zabraknie. Jednak sztandarowe miejsca nie wymagają aż takiej dokładności. To co jest absolutnie konieczne do odwiedzenia, to Watykan z Bazyliką i Placem Św. Piotra, Pałac Anioła, Schody Hiszpańskie, Fontanna di Trevi, Panteon, Koloseum, Palatyn, Forum Romanum, Kapitol, Muzeum Narodu.

Polecam gorąco. Być może i wasze wszystkie drogi poprowadzą kiedyś do Rzymu?

Tekst i foto: Hanna Grabowska-Macioszek