Rozświetlić magię czerni

25 lutego 2015

Rozmowa z Aleksandrą Kajewską i Martą Fik, artystkami Teatru Czarnego Tła

 

gg: Jak narodził się pomysł, by promować właśnie tę formę sztuki, jaką jest czarny teatr?

Aleksandra Kajewska: Pomysł pojawił się już dosyć dawno, a powód? Miałam kiedyś okazję zobaczyć taką formę sceniczną i zachwyciłam się nią i to ja można powiedzieć jestem prowodyrem naszego przedsięwzięcia. Jest to bardzo ciekawa forma, bardzo plastyczna, barwna, efektowna, dająca ogromne możliwości, a przy okazji łamiąca opór artysty do wystąpienia na scenie. Nie wypowiadamy słów, „chowamy się” w czerni za rekwizytami. Przez to kontakt z publicznością nie jest taki bezpośredni i dzięki temu aktorom jest łatwiej pokonać ewentualną tremę. No a fakt, że do tej pory nikt tej sztuki nie zaprezentował, bo wcześniej nie było teatru czarnego tła w tak dużym zakresie, przynajmniej tu w naszym regionie. To wszystko sprawiło, że postanowiłyśmy powołać Teatr Czarnego Tła przy Miejskim Domu Kultury „Batory” w Chorzowie.

 

gg: Czyli czerń jest bezpieczna?

AK: Nie tylko łatwiej przezwyciężyć tremę, ale w trakcie spektaklu można sobie w razie czego pomóc nawzajem. Widz tego nie zauważy, a my czujemy się pewniej. Ta czerń bardzo pomaga.

Marta Fik: Na pewno jest łatwiej jeśli chodzi o kontakt z widzem i właśnie przełamanie bariery strachu. Natomiast czerń też w pewien sposób nas ogranicza, bo ograniczone jest nasze pole widzenia. Występując na scenie, musimy być maksymalnie skupione, zmobilizowane, musimy zgodnie współpracować, abyśmy potrafiły odnaleźć się dobrze w przestrzeni w której gramy. Jeśli występujemy na różnych scenach, musimy się dostosować do ich warunków. Tak że z jednej strony czerń daje wiele plusów, ale są też i minusy.

 

gg: Jak długo już działacie?

AK: Zaliczamy właśnie pełny rok regularnej, systematycznej pracy, gdzie powstały już pierwsze spektakle. Jednak po raz pierwszy spotkałyśmy się 3 lata temu, organizując warsztaty teatru czarnego tła dla dzieci. Potem ustabilizował się zespół aktorski i praca ruszyła pełną parą.

 

gg: Obecny skład zespołu to?

AK: Działamy w składzie: Marta i Maria Fik, Zuzanna Lichota, Agata Kajewska, Dorota Folkert, Sara Marczak, Aleksandra Kajewska oraz nasza choreografka – Anna Jasiołek.

 

gg: Wasze występy można zobaczyć nie tylko na scenie MDK „Batory”?

AK: Grywamy w różnych instytucjach kultury w Chorzowie, na przykład w Chorzowskim Centrum Kultury, ale nie tylko. Występowałyśmy też i w Katowicach, Krakowie. Przyjeżdżamy wszędzie tam, gdzie dostaniemy zaproszenie.

 

gg: Publiczność która już miała zatem okazję widzieć „czarne” spektakle w Waszym wykonaniu, wie czego się już spodziewać. Ale jak reaguje widz, który widzi to po raz pierwszy?

AK: Na pewno jest zaskoczony, bo widzi cos nowego. Reakcja też zależy od spektaklu. „Ale cyrk” jest takim przedstawieniem rodzinnym, aczkolwiek nasze spektakle nie mają ograniczeń wiekowych. Ale ten „cyrkowy” jest zdecydowanie adresowany do dzieci, zatem inaczej na pewno reagują dzieci, a inaczej dorośli. Dzieci w trakcie spektaklu śmieją się, klaszczą, czasami nawet mówią do tych lalek. Towarzyszy temu zawsze bardzo dużo emocji. Po zagranym przedstawieniu, schodzimy do nich ze sceny, mogą te lalki zobaczyć z bliska, podotykać. „Black&White” to już inny kaliber, bo zderzenie z legendą Michaela Jacksona. Nowe spojrzenie na jego twórczość, nowa interpretacja jego teledysków, przerobienie ich na formułę Teatru Czarnego Tła. Komentarze są różne, ale zawsze bardzo ożywione.

 

gg: Co jest potrzebne, by taki spektakl zagrać?

AK: Musimy mieć coś na kształt pudełka, w którym możemy się schować. Na pewno musza być warunki do tego, by zamontować lampy, spore kulisy, by pomieścić rekwizyty, których jest niemało.

MF: Potrzebujemy czerni, czarnych kostiumów: kominiarek, koszul, spodni. Do podświetlenia rekwizytów używamy lamp ultrafioletowych i specjalnych farb, które w zderzeniu z tym światłem, będą świecić.

 

gg: Już niebawem kolejna premiera. Co to będzie?

AK: Będzie to „Podróż w kosmos”. Będą zatem rakiety, planety, konstelacje gwiazd, galaktyki. Spektakl ten będzie zupełnie inny niż te dotychczasowe, bo zaprezentujemy zupełnie inny rodzaj ruchu scenicznego, rekwizytów.

 

gg: Wszystkie prezentowane tematy są jednak bardzo bajkowe, dające ogromne pole do popisu dla tej formy sztuki. Czy każdą historię da się w ten sposób opowiedzieć?

AK: Tego jeszcze nie wiemy. Na razie próbujemy, bawimy się tą formą, a że kochamy to co robimy, sprawia nam to niezwykłą przyjemność. Stale rozwijamy się jako zespół, jako artyści, teatr. Pracujemy ciągle nad techniką. Rozkręcamy się. Plany są i to jest najważniejsze. Ale na razie pozostajemy w tematyce właśnie bajkowej, bo stwarza ona taki luz. Widz może się odprężyć, nie myśleć, patrzyć na ładne obrazki.

 

gg: Czy Teatr Czarnego Tła może być sposobem na życie i czy jest to sposób opłacalny?

AK: Mamy taką nadzieję. Pracujemy nad tym. Dążymy do tego, by na nim opierało się nasze życie także te zawodowe.

MF: Teatr Czarnego Tła jest dla nas jako aktorów bardzo rozwijający twórczo. Musimy mieć poczucie rytmu, dobrze tańczyć. Tak jak już wspominałam, konieczność współpracy na scenie, stwarza nowe możliwości. Każdy nowy rekwizyt wspólnie oceniamy, zastanawiamy się, jak go wykorzystać, jaki powinnyśmy mieć na niego pomysł. Czasem jest tak, że jeden rekwizyt obsługiwany jest przez jedną osobę, czasem przez dwie. Trzeba wszystko sprawdzić, dopracować, czasem zmienić, odesłać do poprawki. Wymaga to od nas dużej precyzji, zaangażowania i czasu.

AK: Na razie traktujemy to jako coś dodatkowego do naszej codzienności, ale może kiedyś będzie to mogło być nasze źródło utrzymania. Czas pokaże.

 

Rozmawiała Hanna Grabowska-Macioszek

Foto: Archiwum Teatru Czarnego Tła