Zanim nastały i do dziś są nieodłącznym elementem wystroju świątecznego, wieszało się je do góry nogami przy powale, albo świętym obrazie, czy figurze, albo drzwiach wejściowych do izby, czy innym ważnym miejscu w domach. O szczegółach nasza ekspertka Urszula Kopeć z Koła Gospodyń Wiejskich z Rajczy.
Element dekoracyjny, będący bardzo starym zwyczajem. W Polsce połaźniczki, podłaźniczki zdobiono i wieszano, jeszcze na długo, długo przed tym jak pojawiły się choinki. Jak to wyglądało? Była to bardzo duża gałąź, ucięta najczęściej z jodły, świerku, bądź jakiegoś innego drzewa iglastego. I musiała być pięknie „ubrana”, ale nie przypadkowo, bo każda ozdoba coś symbolizowała. Musiała być zatem jakaś ozdoba z chleba, np. pierniki, łańcuchy ze słomy i bibuły i inne dekoracje ze słomy, a więc właśnie ten symbol zboża, chleba.
Wieszano też jabłka, które specjalnie w tym celu przechowywano w komorze. Musiały być piękne, czerwone, pachnące i niezbyt duże.
Koniecznym elementem był anioł i tak zwane „światy”, czyli takie kule. Dziś to po prostu bombki. Symbolizowały naszą dążność do zdobywania i odkrywania, poznawania świata. Taki „świat” był wykonywany z opłatka, klejony nie klejem, a śliną. Klejenie „światów” było zwykle domeną dzieci.
Były też orzechy, czyli symbol siły i zdrowia. Owijano je złotkiem, które z przeróżnych słodyczy zbierano przez cały rok. Jeśli nie miało się złotka, to owijano też bibułą.
I oczywiście na każdej podłaźniczce musiała być gwiazda, symbol gwiazdy betlejemskiej.
No a zielona podłaźniczka, dziś choinka, symbol życia!
Co ciekawe – w Cieszyńskiem z podłaźniczkami odwiedza się domy członków dalszej rodziny, przyjaciół, sąsiadów. Towarzyszy temu zawsze śpiewanie kolęd. I tę ozdobioną gałąź zostawia się w danym domu, więc jeśli ktoś ma dużo znajomych, to musi przygotować dużo podłaźniczek.
A ja do słów Pani Urszuli dodam, że taka podłaźniczka dziś to całkiem niegłupie rozwiązanie dla właścicieli kotów.
Hanna Grabowska-Macioszek