Perypetie z babcią

29 września 2015

Pewnego dnia tuż przed urodzinami babci Róży postanowiliśmy z mamą i jej bratem – wujkiem Marcinem – zrobić solenizantce niespodziankę. W tym celu spotkaliśmy się i ustaliliśmy szczegóły niespodzianki. Stwierdziliśmy, że najlepszą byłoby zaproszenie babci na wycieczkę w góry. Po intensywnej burzy mózgów ustaliliśmy szczegóły wyjazdu do Ustronia i Wisły. Mama przygotowała pyszne przekąski, wszystko spakowałyśmy do auta. Pojechaliśmy po babcię. I jakież było nasze zdziwienie, gdy nie zastaliśmy jej w domu. Akurat w tym czasie wybrała się na zakupy. Zaczęły się gorące poszukiwania babci. Na szczęście nasza zguba zapomniała portfela i musiała wrócić do domu. Przekonaliśmy ją, że razem pojedziemy na zakupy, tylko musimy jeszcze po drodze coś załatwić.

 

zdj. Dominika 1 (1)W czasie jazdy było nam bardzo wesoło, śpiewaliśmy piosenki i wygłupialiśmy się. W Ustroniu wyciągiem wjechaliśmy na górę, pogoda była cudowna, widoki piękne, mama wszystkim wokoło pstrykała fotki. Na Czantorii zjeżdżaliśmy z toru saneczkowego, na początku tylko ja z siostrą, a później także namówiłyśmy wujka Marcina. Miałyśmy z tego straszny ubaw, lecz nie wiem, kto większy. Wujaszek bawił się jak dziecko, śmiał się i piszczał. Po tych atrakcjach babcia zaprosiła nas na urodzinowe lody, a że mój wujek to straszna ciamajda, gdy chciał odgonić pszczołę tak się zamachnął, że cały lód spadł mu na spodnie. Wszyscy wybuchnęliśmy śmiechem. Z Czantorii pojechaliśmy nad rzekę Wisłę, rozłożyliśmy koce, mama wyciągnęła jedzenie, a my z siostrą i babcią poszliśmy nad brzeg rzeki zobaczyć, jaka jest woda. Patrycja weszła na duży kamień i chciała przeskoczyć na kolejny, ale poślizgnęła się i wpadła do wody. Narobiła bardzo dużo krzyku, bo upadła na tyłek i była cała mokra. Babcia w rewanżu zaprosiła nas do Wisły. Spędziliśmy tam trzy godziny, bawiąc się jak dzieci na karuzelach i zjeżdżalniach. Każdy z nas znalazł coś dla siebie, ale i tak ja z wujkiem jesteśmy najodważniejsi. Korzystaliśmy z największych oraz najszybszych karuzel. Na koniec zaprosiliśmy solenizantkę na jej ulubione gofry z bitą śmietana i owocami. Miło było patrzeć na roześmianą twarz naszej babci.zdj. Domonika 3

Późnym wieczorem ruszyliśmy w drogę powrotną do domu. Wszyscy byliśmy bardzo zmęczeni, ale i szczęśliwi z razem spędzonego czasu. Niebawem zaczniemy planować kolejny wypad rodzinny.

 

Tekst i foto: Dominika Kakowska