Nie tylko kotek

18 sierpnia 2014

Lalki, żabki i króliczki. To tylko niektóre z oryginalnych szmacianych maskotek, które powstają spod zgrabnych paluszków Ani Jeziorowskiej, katowiczanki, która pasję tworzenia nietuzinkowych zabawek poczuła, spodziewając się dziecka.

– Kiedy dowiedziałam się, że będę miała córeczkę, stwierdziłam, że jej narodziny chciałabym przywitać niebanalnym prezentem, jakiego nie kupi się w sklepie, takim, jakiego nie będzie miał nikt inny. Miał to być wyjątkowy podarek tylko dla niej. Zbieg okoliczności sprawił, że przypadkiem natknęłam się na telewizyjny reportaż o jednej pani, która szyła zabawki dla swoich dzieci na podstawie stworzonych przez nich rysunków. Postanowiłam, że nie będę gorsza i uszyję dla mojej Oliwki własnoręcznie kotka – mówi Ania Jeziorowska i prezentuje pasiastego szmacianego kocurka. – Różnica była taka, że ja nie miałam na czym się wzorować, nie robiłam projektów, uszyłam go i nadal szyję„z głowy”. Córka jeszcze nie jest w stanie stworzyć dla mnie projektów zabawek, które chciałaby dostać – żartuje Ania. – Kotek był pierwszą maskotką jaką Oliwka dostała, potem pojawiła się cała ferajna takich podobnych „stworów” – dodaje. Zabawnymi maskotkami zaczęła później obdarowywać dzieci przyjaciół i krewnych. Jak zgodnie twierdzą koleżanki Ani, taki uszyty pluszak, bądź lalusia na pewno ma więcej sentymentalnych wartości, niż zabawka kupiona w sklepie. To ile czasu i cierpliwości Ania musi poświęcić, by stworzyć takie małe szmaciane dzieło, jest bezcenne.

Ze sztuką krawiecką Ania miała jednak do czynienia od wczesnych lat młodości. Jej mama była krawcową i kuśnierzem. – Najwyraźniej te umiejętności odziedziczyłam po mamie – uśmiecha się Ania Jeziorowska. Ponadto zanim zaczęła szyć zabawki, zajmowała się szydełkowaniem i robieniem na drutach. Powstała zatem cała kolekcja dzierganych czapek, szalików i ozdób, takich jak kołnierzyki i torebki. – Robiłam też koraliki, branzolety, kolczyki, ale głównie dla siebie. Radość dawania jednak takich przedmiotów bliskim, jest przeogromna – podkreśla szczęśliwa mama małej Oliwki.

Jak zaznacza Ania Jeziorowska do szycia zabawek sam talent i maszyna krawiecka to za mało. – Nie jest to taka sprawa raz dwa i mamy na przykład sówkę. Trzeba być cierpliwym i precyzyjnym i nie poddawać się, gdy coś nam nie wyjdzie. Większość wykonanych przeze mnie przedmiotów powstała metoda prób i błędów. To dotyczy zarówno szycia, jak i robienia koralików – tłumaczy Ania.

Jak nietrudno się domyślić oryginalne hobby Ani nie jest tanie. Materiały, nici i koraliki słono kosztują. – Żadne pieniądze jednak nie są tak duże, by za cenę radości dziecka, czy przyjaciela z otrzymanego własnoręcznie wykonanego prezentu, nie kupić tworzywa, potrzebnego do jego wykonania – podkreśla Ania.

Hanna Grabowska-Macioszek