Majówka? Tylko w Wiśle!

6 maja 2024

Dla mnie… Co roku niezmiennie od lat!

Parę razy zaledwie wyłamaliśmy się z majówkowej tradycji w Wiśle. A no i raz przymusowo, kiedy zostaliśmy scovidowani społecznie. Ale pomijając powyższe, także w tym roku, majówka wiślańska zaliczona. Co ją wyróżniało od wszystkich pozostałych? Niemożliwa wręcz pogoda. Nie pamiętam, kiedy długi weekend majowy był tak piękny, słoneczny, prawdziwie wiosenny. Co po ostatnim pogodowym Armagedonie, było przemiłą niespodzianką. Człowiek wyposzczony, spragniony słońca, korzystał. Wokół Wisły plażowanie na całego. Co poniektórzy odważyli się nawet wejść do wody. Tegoroczna majówka w Wiśle przyniosła blisko 80% obłożenia wszystkich możliwych miejsc pod wynajem pokoju. Szok! Ale to pokazuje, jak bardzo beskidzki kurort jest popularny! I rzeczywiście było to widoczne. Deptak w centrum miasta opanowały prawdziwie tłumy. Chwilami robił się zator i trzeba było się przeciskać pomiędzy straganami.

Warto podkreślić, że poza turystyką pieszą na szlakach (obowiązkowe wejście na Soszów), Wisłę i okoliczne miejscowości spowiła ścieżka rowerowa. I do Ustronia z Wisły, można przejechać, nie zsiadając właściwie z roweru! Natomiast zawsze trafi się jakiś kamyczek w ogródku. Wspomniany Soszów oblegany jest także przez tak zwanych wygodnickich, którym bynajmniej maszerować nie po drodze, a zatem wyjeżdżają na szczyt samochodem. Oburzające! Na trasie panował taki ruch, że trzeba było bardzo uważać, bo momentami niemal robiły się korki. Co innego transport zaopatrzenia do tamtejszych knajp, bądź schroniska, albo dla mieszkańców, którzy mają swoje domostwa przy szlaku, no ale poza tym, wjazd powinien być absolutnie zabroniony, a jego złamanie surowo karane.

Z pozdrowieniami dla wszystkich leniwych amatorów wjazdu autem na szczyt!

Hanna Grabowska-Macioszek