Jestem nastolatkiem, uczęszczam do 3 klasy gimnazjum. Jak prawie każdy chłopak w moim wieku bardzo lubię grać na komputerze ale uwielbiam też sport, lubię być w ruchu, grać w piłkę, pływać, grać w tenisa. W czasie wakacji zawsze zachęcam moich rodziców, aby także towarzyszyli mi w różnych dyscyplinach sportowych. Tego lata wraz z rodzicami wakacje spędziłem na Mazurach, w mieście Giżycko.
Wielka pasją mojej całej rodziny jest pływanie. Bardzo lubimy spędzać czas pływając łódką, kajakami lub rowerami wodnymi. Dzięki moim rodzicom, którzy zapisali mnie na naukę pływanie gdy byłem mały, mogę powiedzieć , że bardzo dobrze opanowałem umiejętność pływania. Pewnego słonecznego poranka wybraliśmy się wspólnie nad Jezioro Niegocin, aby popływać cały dzień na łódce. Kiedy wypożyczaliśmy łódkę, zauważyłem, że na drugim brzegu jeziora , na pomoście bawią się dziewczynki z pobliskiej kolonii. Całą rodziną wsiedliśmy do łódki i wypłynęliśmy w rejs. Kiedy płynęliśmy, nuciliśmy sobie cichutko szanty i zachwycaliśmy się pięknym krajobrazem jaki nas otaczał. Gdy już byliśmy blisko brzegu, nagle usłyszeliśmy wołanie o pomoc. Zauważyłem, że jedna z dziewczynek macha rękoma i głośno krzyczy. Okazało się, że druga dziewczynka poślizgnęła się na wilgotnym pomoście i wpadła do wody. W jednej chwili kiedy tylko ją spostrzegłem w wodzie, nie wahając się ani chwili, pędem wyskoczyłem z łódki i popłynąłem w jej stronę. Moi rodzice widząc co zrobiłem i wiedząc, że potrafię pływać, starali się mnie jednak asekurować płynąc łódką tak, by w razie konieczności przyjść z pomocą. Gdy byłem już blisko dziewczynki, złapałem ją za rękę i bezpiecznie pomogłem jej wejść do łódki. Wszystko na szczęście skończyło się dobrze. Dziewczynka była bardzo wystraszona, nie była jednak potrzebna interwencja lekarska. Wraz z rodzicami odprowadziliśmy dziewczynkę na pobliską kolonię. To wydarzenie stało się wśród kolonijnej młodzieży tematem numer jeden. Kolonia w ramach złożenia szczerych podziękowań za uratowanie dziewczynki, zaprosiła mnie na wieczorne ognisko. Spotkanie było bardzo miłe i sympatyczne. Wszyscy jednogłośnie ogłosili, że stałem się bohaterem, nagrodzili mnie oklaskami i gromkimi okrzykami:” Dziękujemy!” .Byłem bardzo skrępowany, zawstydzony, nie przywykłem do takich gestów w stosunku do mnie. W ramach podziękowań otrzymałem od uratowanej dziewczynki medal, na którym widniał napis: „bohater wakacji 2016”. Mnie wydawało mi się, że każdy zrobiłby to samo na moim miejscu. Więc po co tyle rabanu wokół tego co się wydarzyło, nic wielkiego. Skoro potrafię pływać to dlaczego nie miałbym wskoczyć do wody i udzielić pomocy.
Wyjeżdżając na letni wypoczynek tego lata, nawet przez chwilę nie pomyślałem, że coś takiego może mi się przydarzyć. Coś, co sprawi, że w oczach innych stanę się bohaterem, a to co zrobiłem będzie chwalone i zaimponuje innym młodym ludziom. Dla mnie ten wyjazd stał się niezapomniany, ponieważ to co się wydarzyło stało się dla mnie jeszcze większą zachęta, aby gdy znajdę się w podobnej sytuacji nie zastanawiając się ani chwili udzielić pomocy drugiej osobie. Rodzice byli ze mnie bardzo dumni a ja szczęśliwy, że we mnie nie zwątpili i pozwolili mi na to, aby samodzielnie się wykazać i stać się odpowiedzialnym. Wakacyjny pobyt na Mazurach tego lata a szczególnie rejs pewnego słonecznego dnia stał się dla mnie niezapomniany, ze zwyczajnego nastolatka stałem się jak mówią inni: młodym bohaterem.
Łukasz Jałowiecki