Eko postawy – godne naśladowania

3 sierpnia 2023

To na pewno! Bez wątpienia mogą posłużyć za przykład. Natomiast by takimi wzorcami być mogły, zadbano o to raz, ale skutecznie.

Pamiętacie, Drodzy Czytelnicy, moją wielkanocną wizytę w Ługach Radłach w gminie Przystajń i zachwyt tamtejszym księdzem, który w trosce o parafian przyjmował tak ekologiczne postawy: jak wymiana starego pieca – tak zwanego kopciucha na nowoczesny proekologiczny na pelet, czy montaż paneli fotowoltaicznych w obrębie budynków parafialnych?

Takie postawy warto promować, a że moja podróżnicza natura za długo nie pozwala mi „siedzieć” w jednym miejscu, tym razem przy okazji długiego weekendu majowego zawiodła mnie do mojej ulubionej Wisły. Z pewnością kojarzycie moje wcześniejsze teksty na temat tamtejszego pejzażu, który w porze zimowej po prostu dymi, no i nie zawsze niestety kolor wydobywającego się dymu z kominów wiślańskich domostw w zachwyt wprawia, natomiast jest poprawa ogromna. Majowe noce bowiem przynosiły temperatury bliskie 0°C, koniecznym było zatem wieczorne dokładanie do pieców, by letnicy nie pomarzli. I tym razem kolor zadymienia krajobrazu był jak najbardziej ekologiczny.

Natomiast tym razem inne eko postawy postanowiłam opisać. Te związane z segregowaniem śmieci. Przyznaję szczerze, że od kiedy temat segregacji odpadów stał się ważny i popularny, w Wiśle pojawił się bardzo szybko. Właściwie od kiedy pamiętam, nasi gospodarze segregowali śmieci. Trzy wielkie kubły: żółty, zielony i niebieski stały przy obejściu domu… O jeszcze był kosz na plastikowe nakrętki i taki na tak zwany kompost. I bardzo duża większość wczasowiczów dostosowywała się do tych zasad. – No skoro gospodarze segregują, to nie można inaczej – mawiał zawsze mój tata. I mył wszystkie plastikowe opakowania po serkach, śmietanach, czy szklane słoiki po dżemach i butelki po sokach, odzierając je nawet z papierowych etykietek.

A tym razem nawet nie zdążyliśmy się rozpakować, jak nasza gospodyni poinstruowała mnie, że w pokoju są trzy worki do segregacji. I proszę wierzyć… Przemierzając wiślańskie ulice, a nawet mniejsze dróżki, czy nawet już typowo turystyczne szlaki jest to bardzo widoczne. Tam gdzie dom, na parkanie wiszą trzy worki, a przed nim trzy kubły. – A te śmieci to masz posegregowane? – spytała „nasza” Ewa. – Bo tu zaraz przyjadą zabrać, a jak nie będzie segregacji, to nie zabiorą, albo całe worki wysypią na ulicę, bo też tak robią, jak widzą, że ktoś nie posegregował.

Można? Można! Jak widać niezabieranie nieposegregowanych odpadów, czy ich wysypywanie działa, bo każdy skrupulatnie segreguje i nikomu do głowy nie przychodzi, by zachowywać się inaczej. – Kazali segregować, to segregujemy – stwierdziła. Kazali, to kazali i już! Można śmiało powiedzieć, że segregacja odpadów tak bardzo mocno wpisała się w krajobraz Wisły, że trudno wyobrazić sobie go bez tego elementu.

A ja spacerując i szwędając się po „moich” uliczkach i miejscach, natrafiłam na taki ślad WFOŚiGW i jakże od razu zrobiło mi się miło. Co prawda ten akurat konkretny nie ma nic wspólnego z segregacją odpadów, ale znajome i ulubione logo fajnie zobaczyć w ulubionej Wiśle.

I nie tylko w Wiśle, bo i we wspominanych powyżej Ługach Radłach. Co wspaniale pokazuje, jak działania WFOŚiGW docierają do nawet tych najmniejszych miejscowości z terenu naszego województwa.

Dofinansowywania WFOŚiGW jest widoczne także w Świętochłowicach – tu na Osiedlu Brzeziny.

 

A tu Chorzów – tym razem rewitalizacja przyrodniczo-krajobrazowa, co pokazuje, jak różnorodne potrafi być wsparcie Funduszu

Hanna Grabowska-Macioszek