Żywności nie marnujmy

6 marca 2024

I na pewno łatwiej temu hołdować w obrębie swojego własnego gospodarstwa domowego, niż jeśli prowadzimy działalność z zakresu handlowo-spożywczego.

Natomiast każdemu z nas z pewnością zdarza się kupić czasem czegoś za dużo, co nam się po prostu zepsuje, nawet jeśli odpowiednio to przechowujemy. Ja z obsesyjną dokładnością dbam, by tej żywności nie marnować. Wolę kupować częściej, ale mniej, niż rzadziej, ale więcej. Dlatego nic nie irytuje mnie jak hasło reklamowe popularnego marketu: „kup więcej, kup więcej”… w domyśle nucę pod nosem, a niech ci się zepsuje, no chyba, że masz potrzeby żywieniowe niczym Pasibrzuch. I kiedy już czasem zdarza mi się, że muszę wyrzucić coś do jedzenia, jest mi ogromnie przykro, bo z tego co ja wyrzucę, ktoś mógłby mieć korzyść, ucieszyć się. Dlatego kupujemy i jemy tyle, na ile wiemy, że nam się nie zmarnuje i nie zostawiamy niedojedzonych skórek z chleba, czy raz ugryzionej parówki, albo niedopitej wody z 10 butelek… Ale marnowanie wody to jest już temat na zupełnie inną opowieść…

Zawsze warto pomyśleć, że z pewnością tę skórkę chleba, czy kawałek parówki ktoś zjadłby z przyjemnością. A „nasze” resztki po prostu „lądują” w koszu na śmieci. A kiedy ktoś marnuje na ogromną skalę, myślę sobie, żeby nigdy nie musiał jeść po kimś niedojedzonej parówki… A może byłoby dobrze gdyby musiał. Nabrałby wtedy może szacunku do jedzenia.

Natomiast w przypadku sprzedawców żywności… sprawa wygląda nieco inaczej. Ostatnio naszła mnie taka refleksja w trakcie niedawanych zakupów w jednym z marketów, kiedy to w wytłoczce na jajka prawie wszystkie były stłuczone. – I co teraz? – spytałam męża. – No nic, takie rzeczy się zdarzają. To wlicza się w straty w towarze – powiedział. Tak samo rzecz się ma chociażby z pękniętymi opakowaniami z jogurtu, czy mleka, które mogły zostać uszkodzone nawet przy transporcie, albo wskutek czyjejś niezdarności. Albo z żywnością, które po prostu się przeterminowała, więc raczej mało prawdopodobne, by ją ktoś jeszcze kupił.

I taka ciekawostka, że i zjawisku marnowania żywości WFOŚiGW przeciwdziała! Od 2019 roku istnieje bowiem obowiązek składania do Funduszu pisemnego rocznego sprawozdania o marnowanej żywności przez sprzedawców żywności, w terminie do 31 marca roku kalendarzowego następującego po roku, którego dotyczy sprawozdanie. Taki sprzedawca wnosi opłatę na rachunek bankowy Funduszu. Obowiązek ten nie dotyczy tylko tych z terenu województwa śląskiego, ale każdego sprzedawcy. Każdy indywidualnie „rozlicza” się ze swoich pękniętych opakowań po serku, czy rozbitych jajkach – zmarnowanej żywności ze swoim Funduszem w województwie, w którym prowadzi działalność.

O gdyby taki obowiązek nałożyć też na osoby fizyczne! Byłoby wspaniale! Zmarnujesz, płacisz! Myślę, że wiele osób szybciutko nauczyłoby się nie marnować i szanować żywność.

Wzory sprawozdania do pobrania na www.wfosigw.katowice.pl.

Hanna Grabowska-Macioszek

Od marnowania żywności do odpadów krótka droga. W końcu wyrzucane resztki, to przecież też śmieci. I to taki rodzaj, z którego segregacją najczęściej mamy kłopot. Trzy kontenery: żółty, zielony i niebieski no raczej do tego nie służą. „Kubły”  na śmieci tak zwane bio, te nadające się na kompost powinny być wyrzucane do zupełnie innych, specjalnych pojemników. Nie są jeszcze tak często spotykane. Na pewno nie tak, jak te wyżej wspomniane. Trzy kolory można spotkać już niemal wszędzie – od osiedlowych skwerów po budynki instytucji publicznych. O śmieciach i różnych sposobach ich utylizacji myślę za każdym razem, kiedy napotkam te, o które się niemal potykam. Zastanawiam się wówczas, czy aż tak trudno jest wyrzucić je do kosza. Szczególnie gdy są to pozostałości, albo opakowania po jedzeniu, jak na przykład puszka po sardynkach, którą znalazłam ostatnio na swojej klatce schodowej. Tym bardziej, że w bloku, w którym mieszkam, jest zsyp. No ale cóż…

Śmieci na pewno też nie spalamy w naszych domowych piecach. Czym to grozi, już wiemy i na pewno nie chodzi tu o mandat za wykorzystywanie niestosownego opału. Akcje dotyczące śmieci w różnych aspektach zawsze wspierał i dofinansowywał także WFOŚiGW. Przypomnijmy tę Fundacji Ekologicznej Arka „365 reklamówek śmieci”, czy „Paląc śmieci, trujesz dzieci”, albo „Segregujesz, śmiecisz mniej”.

Tymczasem nad śmieciami zupełnie innego rodzaju, niż o tych o których mowa powyżej, obradował niedawno zarząd Śląsko-Zagłębiowskiej Metropolii. W ich wyniku 20 gmin z terenu województwa śląskiego należących do GZM podpisało porozumienie dotyczące zamówienia usługi doradztwa w sprawie planowanej inwestycji w spalarnie odpadów. Wśród gmin, które wypracowały kompromis, znalazły się: Tychy, Chorzów, Mysłowice, Siemianowice Śląskie, Świętochłowice, Będzin, Mikołów, Czeladź, Mierzęcice, Psary, Siewierz, Ożarowice, Bieruń, Bojszowy, Chełm Śląski, Imielin, Kobiór, Lędziny, Łaziska Górne oraz Wyry. O co chodzi? O budowę tzw. instalacji termicznego przekształcenia odpadów komunalnych (ITPOK) na obszarze GZM. Termiczne przekształcanie odpadów, które nie nadają się do recyclingu, ma bowiem potencjał energetyczny. Warto wiedzieć, że bezpieczne technologie z powodzeniem funkcjonują w wielu miastach Polski (Bydgoszcz, Poznań, Białystok, Konin, Kraków, Rzeszów, Szczecin oraz Warszawa i ograniczają koszty funkcjonowania gospodarką odpadami komunalnymi.

HGM