Byłoby wręcz genialnie! Gdyby zamiast nim, pięknie powitać ją kwieciem. Z tym niestety bywa bardzo różnie…
Gdy odchodzi zima do tradycji należą już wiosenne porządki. W związku z tym, że w tym roku pierwsze dni wiosny kalendarzowej zbiegły się niemal w punkt z Wielkanocą, to „za jednym zamachem”, można powiedzieć, sprzątaliśmy wiosennie i świątecznie. Za to porządkowe służby miejskie wyruszyły już do porządkowania przestrzeni naszych miast na przełomie lutego i marca. Aura wybitnie zachęcała, by zimowe „pozostałości” uprzątnąć. Pracownicy Zakładu Zieleni Miejskiej zadbali także o czystość w parkach, na skwerach i pasach drogowych, przy których posadzone są rośliny. Zadziwiających odkryć śmieciowych dokonali za to w trakcie wiosennych porządków pracownicy Katowickich Wodociągów. Sprzątając teren przy korycie rzeki Rawy, niestety jak co roku znaleźli przedmioty, które nie mają nic wspólnego z naturalnym środowiskiem rzeki. Natknęli się między innymi na betonowe elementy, duże kamienie, wyłowili też dwie hulajnogi elektryczne, wózek sklepowy i telefon komórkowy, które zostały wrzucone do rzeki. Rawa i jej nadbrzeża to zaiste ciekawe miejsce dla szklanych butelek, potłuczonego szkła. Wnioski nasuwają się jednoznaczne: ktoś nie rozumie instytucji kosza na śmieci, nie mówiąc już o segregacji. Szklanych butelek naprawdę nie segregujemy w ten sposób! Służy do tego odpowiedni kontener, a nie koryto Rawy! Takie obrazki, jak na widniejących tu zdjęciach tak wrosły, mogłoby się wydawać, w miejski pejzaż, że zna, a kolory żółty, niebieski i zielony rozróżnia – każdy. Otóż chyba niekoniecznie! No, ale butelki butelkami… Ale te hulajnogi?!? Interesujące co wyrzucający je do wody mają w głowie… Skłania to na pewno też do refleksji na temat poziomu społecznej edukacji ekologicznej i dbałości i środowisko. No wyrzucać do rzeki wózki sklepowe, czy stare opony do lasu!?! No nie! Zjawisko to pokazuje, jak ogromną potrzebą jest systematyczne dbanie o czystość zbiorników wodnych i terenów leśnych. A z takim podejściem do tematu… Myślę, że w Rawie kąpiel nie będzie nigdy możliwa.
No cóż… Jest wiele do zrobienia i nie ważne, jak WFOŚiGW działałby intensywnie na rzecz edukacji co poniektórych chyba nie jest się w stanie wyedukować. To tak na zasadzie małego chłopczyka, który pokazał pani nauczycielce jaki to jest „zły”, bo rzucił mokrą gąbką w tablicę i uciekł do łazienki.
Stan edukacji ekologicznej w danym kraju, staje się dla mnie ważnym tematem do rozmyślań, gdy ten dany kraj odwiedzam. Zawsze zastanawiam się i sprawdzam, czy istnieją też podobne zagraniczne instytucje w regionach, jak „nasze” Wojewódzkie Fundusze Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. Tym razem na przykładzie Włoch i tamtejszej górskiej miejscowości Livigno postanowiłam przyjrzeć się, czy i tam byłyby możliwe podobne znaleziska jak wokół „naszej” Rawy. Taka ciekawostka – władze Włoch, jak wydawać się może, przykładają szczególną troskę o ekologię swojego kraju. Świadczy o tym chociażby zmiana konstytucji, by lepiej chronić środowisko. Włoski parlament przegłosował poprawkę do konstytucji, która ma zapobiegać dalszej degradacji środowiska naturalnego. Zmiany dotyczą również, prywatnego przemysłu, a inicjatywy gospodarcze nie mogą szkodzić zdrowiu i środowisku. W ustawie wpisano także ochronę zwierząt. A czy w myśl zasady, że przykład idzie z góry, zapisy te przekładają się na praktykę i grunt lokalny? Niezupełnie niestety. Aczkolwiek moja praktyka na przykładzie alpejskiego Livigno pokazuje, że tak sterylnego, uporządkowanego i zadbanego miasta, aż do przesady, dawno nie widziałam. Pomijam już aspekt odśnieżania, bo ledwo posypało śniegiem, odśnieżarki i solarki pracowały bezustannie, ale bardzo pieczołowicie przestrzegana jest na przykład gospodarka odpadami, w tym segregacja śmieci. I cztery kontenery niebieski, żółty, zielony i szary – bio widać niemal w każdej uliczce. I na pewno nie zobaczymy tam porzuconych/wyrzuconych sklepowych wózków, czy hulajnóg w rzecznych korytach. Po prostu nie ma! Wszechobecne kosze, a zwłaszcza w okolicy wyciągów narciarskich. Turysta naprawdę ma wrażenie, że oddycha nieskalanym żadnymi zanieczyszczeniami powietrzem… Aż tu nagle taka sytuacja… (patrz zdjęcie zaznaczone kółkiem!) W środku takiego pejzażu – „dymisko” czarne, ogromne… Szok po prostu!
Jeśli chodzi na przykład o żywność, to na popularności (podobno) zyskuje ekologiczne rolnictwo. Jak podaje Stowarzyszenie Rolników Południowego Tyrolu (SBB), klienci szczególnie poszukują świeżych ekologicznych warzyw. Zgodnie z tymi kryteriami uprawia się też między innymi oliwki. Natomiast jeśli wrócimy do przykładu Livigno, to niestety, ale polecam, gdyby ktoś się wybierał, wnikliwie sprawdzać etykiety sklepowe z przydatnością do spożycia. Sami zobaczcie na poniższym zdjęciu. Mieć w asortymencie przeterminowane kakao o rok! To chyba każdy się zgodzi, że to już spora przesada. To tak w nawiązaniu do tematu marnowania żywności. Co do oliwek, to być może i pochodzą z ekologicznych upraw, ale data tych zakupionych w sklepie, też była mocno naciągana z przydatnością do spożycia. Reasumując. Przydałby się w każdym regionie Włoch WFOŚiGW! I nie tylko Włoch…
Hanna Grabowska-Macioszek