I to momentami prawie pionowa…
A tak naprawdę góry, góry i góry, bo gdy chce się spędzić wakacje nam tamtejszym morzem, pokonać trzeba trasę biegnącą przez góry, wijącą się, zakręcającą, z ograniczeniem prędkości nawet do 40km/h, co powoduje ogromnie długą wyprawę… Ale warto… Dużo już w życiu pięknych pejzaży, w tym egzotycznych, widziałam, ale takich widoków, jak w przeuroczym miasteczku Herceg Novi, jeszcze nigdy. Majestatycznie górujący nam nim zamek i stare miasto podkreślają znakomicie klimat charakterystyczny dla czarnogórskich widoków i wchodzące do morza góry właśnie, zachwyciły mnie absolutnie!
Herceg Novi to miasto portowe. Graniczy w bliskim sąsiedztwie z Chorwacją, od chorwackiego słynnego Dubrownika dzieli je zaledwie ok. 40 km. Położone niedaleko zjawiskowego Kotoru – 45 km oraz Budvy. Nad Zatoką Kotorską w dolinie góry Orjen. Jest jednym z najczęściej odwiedzanych przez turystów miastem Czarnogóry. Plaże „kamyczkowe” i takież dno Adriatyku. Dodatkowo – uwagą – w morzu znajdują się też wielkie głazy, a dno jest bardzo nierówne. Można się po prostu uderzyć. Na pewno warto pomyśleć o zakupie butów do wody. Natomiast, gdy ktoś nurkuje, może poczuć się, jak w prawdziwym wodnym raju.
Początki Herceg Novi sięgają końca XIII wieku, a miasto założył bośniacki król Tvrtko I Kotomanić wznosząc twierdzę i osadę pod nazwą Sveti Stefan, ale zwyczajowo znana jest jako Novi Grad. Dziś pomnik króla stoi w porcie miasta.
Oszałamia śródziemnomorska roślinność, która momentami przypomina dżunglę. Szczególnie niezwykłe wrażenie robią ogromne „kaktusiory”. Spacery tamtejszą promenadą wzdłuż zatoki, to prawdziwa przyjemność. Urocze knajpki kuszą dobrym jedzeniem, stragany lokalnymi produktami, pamiątkami.
W tym roku moim absolutnym odkryciem smakowym był kajmak. Bynajmniej nie taki, który kojarzymy z masą krówkową dostępną w Polsce. Kajmak to ubijany rodzaj sera o konsystencji masła, w smaku przypomina naszą bryndzę.
I byłyby same ochy i achy, gdyby nie nasza dwa razy dzienna wspinaczka pod górę (powrót z plaży był zaiste prawdziwym testem wytrzymałościowym i sprawnościowym) do naszego miejsca pobytowego. (Teraz już wiecie, o co chodzi tak naprawdę z tą górą). Wynajmującemu apartamenty umknął ten drobny szczegół, że znajdują się one na szczucie góry. Nie było takiej informacji w ofercie. Co myślę byłoby cenne. Osoby starsze, niepełnosprawne, czy niezupełnie w formie musiałyby poruszać się wyłącznie taksówką, bądź własnym autem. Myślę jednak, że nie po to jedzie sie na wakacje, by na plaże jeździć autem. I co jeszcze ważne! „Byle jaki” kierowca, bądź nieco mniej sprawne auto, nie daliby sobie rady.
Ale nasza gospodyni, pani blisko 80tki z taką rześkością, lekkim krokiem wracała z miasteczka do domu, że za każdym razem, kiedy ja sama niemal „zdychałam”, czułam wstyd. Będąc o połowę młodsza od niej, ledwo dawałam radę. Gdyby trasa ta była w linii prostej, nie byłoby najmniejszego problemu. Wcale nie przepadam za sytuacją, gdy plaża znajduje się tuż przy hotelu, albo zaraz po drugiej stronie ulicy. Natomiast ta „sytuacja” była po prostu mordercza.
Ponadto, co się okazało, „Pan wynajmujący” apartamenty, mieszka na stałe w Niemczech. Na co dzień opiekuje sie nimi jego przyjaciel. Powinien doprecyzować: dokładny adres, bo jak się okazało Topla 3, to coś w rodzaju dzielnicy, a nie ulica (to tak, jakby ktoś podał Koszutka 3 i szukaj adresu). Telefon nieaktualny, a po długich poszukiwaniach ulicy, nawigacja pokazywała, że adres nieznany. Gdyby nie absolutne godne podziwu obeznanie naszej córki elektorniczno-internetowe, nie wiem, czy byśmy trafili. Gdyby nie przemiły Pan, pod którego willę najpierw zajechaliśmy – błędnie, nie pomógł i gdyby nie znał naszego opiekującego się apartamentem gospodarza, nie chce sobie wyobrażać, co by było. Po 12 godzinach jazdy, nie było nam jakoś wesoło. Byliśmy źli, zmęczeni, zdezorientowani. Warto podkreślić, że nie jechaliśmy w ciemno, ale z biura, z którego jeździmy co roku. To taka sugestia dla „Pana wynajmującego” i biura, do którego wysyła swoje oferty, by dokładnie podawał adres, aktualny telefon do opiekuna apartamentu, a nie nieaktualny jego siostry i zaznaczył, że wczasowicza czeka górska wspinaczka.
























Natomiast Czarnogóra jest jak najbardziej godna polecenia. Piękna, jeszcze nie do końca odkryta, momentami dziewicza. W tym zestawieniu, powyższe, to drobnostka…
Hanna Grabowska-Macioszek