Kiedy po raz pierwszy raz spotykam go na żywo w trakcie konferencji prasowej zapowiadającej wielkie otwarcie nowej, dwunastej już szkoły Egurrola Dance Studio, myślę sobie: „Ale rewelacyjny facet, pozytywnie zakręcony, tryskający energią…”
Takie właśnie wrażenie wywarł na mnie Agustin Egurrola – światowej sławy choreograf, genialny tancerz, założyciel najpopularniejszej w Polsce sieci szkół tańca Egurrola Dance Studio. Już oglądając go na szklanym ekranie, nie sposób go nie lubić, ale na żywo to prawdziwa petarda: serdeczny, otwarty, przemiły… Specjalnie dla Gońca Górnośląskiego Agustin Egurrola w szczerej rozmowie o spełnianiu marzeń…
W Egurrola Dance Studio w Katowicach w Silesia City Center kolejne pokolenia młodych tancerzy szlifują swoje taneczne umiejętności. Tu na Śląsku szkoła działa od lutego tego roku i jest już dwunastą w Polsce założoną przez Pana, a jakie były początki Egurrola Dance Studio?
Agustin Egurrola: Myślę, że to wszystko zaczęło się od marzeń o tym, żeby w Polsce otworzyć coś, co będąc tancerzem i jeżdżąc po całym świecie oglądałem w czasie występów na różnych turniejach tańca i pokazach. Odwiedzałem szkoły tańca, które były w innych krajach. Wracając do kraju, myślałem: dlaczego w Polsce nie ma takiej szkoły, gdzie młodzi ludzie mogą przyjść, aby odnaleźć hobby oraz rozwijać swoją taneczną pasję? Kiedy ja zaczynałem tańczyć, w Polsce były głównie zespoły ludowe i raczkujące kluby tańca towarzyskiego. Młodzi ludzie nawet gdyby chcieli, to nie mieli gdzie się uczyć. Tak więc po którymś wyjeździe podjąłem decyzję, żeby spróbować. Zacząłem od małej salki, ale była we mnie taka energia, żeby podzielić się swoją pasją do tańca, że coraz więcej ludzi zaczęło przychodzić i interesować się zajęciami. Aż w końcu powstała pierwsza szkoła tańca Egurrola Dance Studio. To było 26 lat temu!
Jak przez te 26 lat rozwijała się Egurrola Dance Studio?
AE: Jak sięgam pamięcią wstecz, wydaje się, że te 26 lat to ogrom czasu. Ale prawda jest taka, że nawet nie wiem kiedy to minęło. Jeśli człowiek w coś naprawdę wierzy i wkłada w to całego siebie, czas leci bardzo szybko i musi mu się udać. Owszem, są wzloty i upadki, ale jeżeli konsekwentnie dążymy do jakiegoś celu, to ten cel osiągamy.
Mówi Pan o wzlotach i upadkach. Pan się chyba łatwo nie poddaje?
AE: Staram się walczyć zawsze do końca. Myślę, że naszym największym ograniczeniem jesteśmy my sami. A tak naprawdę tych ograniczeń nie ma, to my sami ograniczamy się w naszych wyobraźniach, stereotypach. Jeżeli czegoś nie osiągamy, to wyłącznie dlatego, że czegoś za mało chcemy.
Pan chce coraz więcej?
AE: Czy więcej? Hmm…Teraz jestem na takim etapie swojego życia, że chcę lepiej, a „więcej” już niezupełnie jest dla mnie wyznacznikiem sukcesu. Chciałbym dalej robić to wszystko, co robiłem i robię, ale lepiej. Chciałbym lepiej poprowadzić te szkoły tańca, które już są, chciałbym być lepszym choreografem, chciałbym być lepszym ojcem, człowiekiem.
Czy poza tańcem i wielką pasją do niego jest coś jeszcze, co daje Panu taką niesamowitą energię?
AE: Jest wiele takich bodźców. Moim największym zasobem energetycznym są ludzie, którzy są wokół mnie. Rozmowa z nimi, przebywanie, przyglądanie się temu, jak się rozwijają i jak odnoszą sukcesy daje dużo satysfakcji, a przez to energii. Z każdego spotkania z ludźmi staram się czerpać wszystko, co najlepsze. Wszystko, co może mi dać tę energię. Ja po prostu kocham ludzi.
W pewnym momencie pojawiło się w Polsce zjawisko ogromnej mody na taniec. W telewizji mnożyły się programy poświęcone tańcu, pojawiały się przeróżne oferty zajęć tanecznych, ludzie zapisywali się na warsztaty. Jednym z takich programów był „You Can Dance”. Zniknął jednak z anteny, a szkoda…
AE: Ogromna szkoda, ale nie traćmy nadziei. Sądzę, że taki program musi powrócić, bo jest bardzo potrzebny. To nie był zwykły talent show, ale szansa dla wspaniałych młodych ludzi. „You Can Dance” jest najlepszym przykładem na to, że warto mieć pasję, że warto robić coś naprawdę dobrze. To była wspaniała droga do spełnienia marzeń, realizacji swoich pasji i osiągnięcia sukcesu. Nie droga na skróty – owszem, może i do tego, by stać się popularnym, ale jeżeli chce się coś w życiu naprawdę sobą reprezentować, to musi się być w tym dobrym. I to właśnie pokazywał „You Can Dance”, który wbrew pozorom nie był programem o tańcu, ale młodych ludziach, którzy mają marzenia i mają odwagę, by je realizować.
Czy będą następne szkoły Egurrola Dance Studio, a jeśli tak, to gdzie?
AE: Przy podejmowaniu decyzji o otwarciu kolejnej szkole jestem teraz już trochę ostrożniejszy. To nie jest franczyza, to są moje szkoły i każda ewentualna nowa lokalizacja i organizacja wymaga skrupulatnych przemyśleń. Najtrudniej jest o dobrych, wykwalifikowanych nauczycieli, o stworzenie zespołu. Otwarcie tych dwunastu szkół było bardzo dużym wysiłkiem, żeby skupić wokół siebie tak liczną kadrę. Oczywiście mam w planach otwarcie następnej szkoły, ale jeszcze nie chcę zdradzać szczegółów.
A jak sprawdza się Egurrola Dance Studio na gruncie katowickim?
AE: Od dawna chciałem otworzyć Egurrola Dance Studio w Katowicach, właśnie w Silesia City Center. To miejsce jest dla mnie niezwykłe, idealne, by właśnie tam znalazła się moja szkoła. I kiedy nadarzyła się okazja, natychmiast podjąłem decyzję o otwarciu. Szkoła działa od połowy roku szkolnego, ale siła marki oddziałuje tak mocno, że mimo tego widać ogromne zainteresowanie ludzi. Jestem bardzo zadowolony, niemniej wiem, że przede mną jeszcze wiele pracy, by Egurrola Dance Studio odniosło sukces na gruncie śląskim.
Rozmawiała: Hanna Grabowska-Macioszek