Twój trawnik może być jadalny

12 sierpnia 2022

Towarzyszyły człowiekowi od zarania dziejów, gwarantując mu pożywienie, nim nauczył się polować, zapewniając leki i z czasem środki higieniczne. Mowa o ziołach. A o szczegółach między innymi – Ewa Wójcik i Teresa Kotynia z Muzeum „Górnośląski Park Etnograficzny w Chorzowie”.

Najstarszy udokumentowany i trwający wciąż w aktualizowanej wersji pisemnej system ziołolecznictwa istnieje już od ponad 4500 lat i pochodzi z Chin. Egzotyczne przykłady niemalże magicznych zdolności roślin takich jak chinina, korzeń żeń-szenia czy jeżówka purpurowa, mogą nam być znane z książek podróżniczych albo filmów i przez to wydawać się zbyt odległe, by sięgały na nasze podwórko. A jednak nie trzeba szukać aż tak daleko, by przekonać się, że przyroda oferuje nam niewyobrażalnie szeroką gamę naturalnych leków, kosmetyków i pożywienia.

Myśląc o jadalnych roślinach, które nie mają być warzywami czy owocami ze sklepu, raczej jako pierwsza, a może i jedyna, na myśl nasunie nam się róża. Konfitury z płatków róży, pachnące i smakujące w niepowtarzalny i niepodrabialny sposób, podane na kromce chleba czy wypełniające pączki. Może idąc krok dalej, za jadalne uznamy też rośliny, które można wypić. To już powinno przywołać w pamięci napary z ziół, herbatki z melisy, pokrzywy, czarnuszki, bzu, pity ze względów zdrowotnych skrzyp, może krwawnik albo lawendę. Raczej niewiele osób wymieniłoby tutaj naleśniki z masą ziołową, ręcznie przyrządzany falafel bogato przyprawiony mieszanką świeżych ziół albo ciastka z maku, migdałów, słonecznika, dyni albo czerwonej fasoli. Przyrządzane z listków podagrycznika chipsy zajęłyby na tej liście zapewne chlubne pierwsze miejsce jako potrawa, na którą nie wpadlibyśmy, że można ją przyrządzić z zebranych i własnoręcznie przygotowanych do tego ziół. Osoby odwiedzające skansen w Muzeum Etnograficznym w Chorzowie przy okazji imprezy plenerowej „O zbożach, chlebie i ziołach”, która odbyła się 6 sierpnia, miały okazję wszystkich tych potraw spróbować, przychodząc do stoiska pań zielarek Ewy Wójcik i Teresy Kotyni. Nalewki oczyszczające organizm, krople do oczu i przeróżne napary to tylko kilka przykładów ziołolecznictwa, które niegdyś odgrywało ogromną rolę w życiu człowieka, a i w dobie nowoczesnej medycyny także nie odeszło całkiem w zapomnienie.

Poczynając od chętnie załączanych w suplementach diety i dostępnych w aptekach herbatach, suszonej mięty, melisy, lawendy, nagietka, mniszka lekarskiego, kolendry czy rumianku, z których napary są nam najbardziej znane. Picie ziółek czy to w formie „herbatki na cukier”, „na trawienie”, czy dla zwiększenia naszej odporności w okresie zimowym, to nawyk i profilaktyka należące nie tylko do ziołolecznictwa, ale i farmakologii, gdzie pojawiają się na bardziej wyspecjalizowany sposób. Wielu producentów oferuje sprzedaż suplementów diety w postaci tabletek, sporządzonych z wyselekcjonowanych ziół pełniących określoną rolę np. tabletki uspokajające zawierające melisę, korzeń kozłka, szyszki chmielu i ziele serdecznika, krople nasenne zawierające lawendę, serdecznik, męczennicę cielistą, a także tabletki na niestrawność zawierające rumianek, koper włoski, ostropest, kminek, glistnik czy rumianek. Sporym zainteresowaniem cieszą się zioła sypane, czyli niezamykane w saszetkach jak herbata, ale kupowane w dużej paczce, odmierzane łyżeczką i zaparzane w bardziej tradycyjny sposób. I tutaj dolegliwości żołądkowe to jedna z najczęstszych przyczyn sięgania po napary z szałwii, majeranku lub dziurawca, a także dobrze znaną z działania miętę, napar z mniszka lekarskiego, łagodzącą metabolizm herbatę z kolendrą, czy działające rozkurczowo kminek i koper.

Z zakupionych, sypanych ziół można też własnoręcznie przygotowywać mieszanki. Pośród ziół nabywanych z myślą o budowaniu odporności, najchętniej kupowana jest czarnuszka, od ponad 20 tysięcy lat wykorzystywana w lecznictwie, doceniona już w starożytnym Egipcie. Znajdowała i nadal znajduje zastosowanie przy leczeniu chorób układu pokarmowego i oddechowego, dolegliwości żołądkowych i wątrobowych, astmy, obniżonej odporności czy problemów z ciśnieniem. Ponadto jest bardzo popularna w kuchni, dodawana do tłustych dań mięsnych, bigosów, kiszonych i marynowanych ogórków, a nawet do wypieków. Możemy kupić przygotowane już mieszanki do wypieku chleba z czarnuszką, ciasteczka zbożowe, hummus, sery oraz herbaty z nasionami czarnuszki. Powstające z niej olejki eteryczne przydają się do produkcji likierów, bywa także stosowana do produkcji luksusowych perfum, kremów do twarzy, odżywek i masek do włosów oraz mydeł. Dzięki niskiej toksyczności, nie ma przeciwskazań do używania jej także przez dzieci, kobiety w ciąży i karmiące.

To tylko jeden z przykładów zioła, które umiejętnie stosowane, trafić może nie tylko na nasze stoły, ale i w formie naparu pomagać zachować zdrowie i dobrą kondycję organizmu, a wyciąg z niego znajdziemy w wielu kosmetykach. Tak dobrze znana nam z estetycznego wyglądu i zapachu, który ma uspokajający wpływ, lawenda może też być dodawana na przykład do kruchych ciasteczek albo do kąpieli. Uwite z dziurawca, koniczyny i krwawnika małe wianuszki, po ususzeniu tworzą idealną kombinację ziół do zaparzenia. Komosa roślinna jako źródło pełnowartościowego białka, przyrządzona z dodatkiem ziół, podagrycznika, niecierpka i pokrzyw, oliwek lub groszku, to z kolei przepis na ziołowy farsz do naleśników. Ziołowe kosmetyki będąc w naturalny sposób dostosowane do potrzeb skóry, są także znacznie bardziej ekologiczne i zawierają cenne substancje odżywcze, a żeby zostać dopuszczone do sprzedaży muszą również przejść szereg testów dermatologicznych. Zastosowanie dla ziół można znaleźć właściwie wszędzie. Możliwe do zebrania w polskich lasach, hodowania w ogrodzie albo doniczce, rośliny zapewniają nam pozyskanie cennych składników odżywczych, mogą też oczywiście poprawiać smak potraw, dodawane jako przyprawy, towarzysząc nam na szeroką skalę.

Zbierając je, poza oczywistą dbałością o zrywanie konkretnego i nieobjętego ochroną gatunku, należy też uważać, by nie wyrywać rośliny z korzeniami (chyba, że akurat chodzi nam o zebranie korzeni), tylko uciąć w łodyżce lub zebrać ziele tak, by przynajmniej dwadzieścia procent rośliny pozostało. Zebranych ziół nie wolno suszyć na słońcu, by nie utracić nic z olejków i nasion. Najlepiej sprawdzi się rozłożenie ich na płachcie, białym papierze lub blaszce albo znane nam w większości z wyobrażeń domostw zielarek, zawieszenie ich w bukiecikach pod sufitem, jak radzi pani Jadwiga Pitek, prowadząca sklep Ziołowo, rozprowadzający ziołowe mieszanki i preparaty. Podczas imprezy plenerowej w skansenie nauka i opowieści o suszeniu i zbieraniu ziół połączone zostały z warsztatami przygotowywania własnoręcznie zielników. „Pyszne chwasty”, jak pani Pitek określa rosnące w jej ogródku bluszczyk kurdybanek, krwawnik, koniczynę, cząber górski i czarnuszkę, wspaniale nadają się jako przyprawy, choćby do dorzucenia do zupy. Hodować można je nawet na własnym trawniku, a używać niemal wszędzie, łącząc w kombinacje czy to smakowe, czy nastawione na konkretne działanie kosmetyczne, zdrowotne albo kulinarne.

Aleksandra Ostapczuk