Demony wokół nas…

20 maja 2019

A może w nas? Kto wie? O tych, co straszą nas nie tylko w Muzeum „Górnośląski Park Etnograficzny w Chorzowie” właśnie w tym artykule.

 

Zjawy Wincentego Eliasza i  Karola Pistulki, legendarnych zbójców, którzy przed laty grasowali po śląskiej ziemi i wiele innych Strzyg, Duchów, czy innych Mar nocnych przewinęło się przez teren Muzeum „Górnośląski Park Etnograficzny w Chorzowie”. W trakcie tamtejszego „Zmierzchu na wsi, czyli Horroru w skansenie”, odbywającego się z okazji „Nocy Muzeów” przekonałam się, że co jak co, ale bać to my się lubimy…  Nieprzebrane tłumy bowiem ustawiały się przy bramie głównej muzeum, by z tamtejszymi strachami się spotkać. – To opowieść o Utopcach i Strzygach – mówi dyrektor muzeum doktor Artur Madaliński. – Jestem prawie pewien tego, że ludzie po prostu lubią się bać. A w naszym muzeum sceneria potęguję tę grozę, na pewno sprzyja takim odczuciom , jak strach. Szczególnie, gdy się zupełnie ściemnia. Zaryzykowałbym taką tezę, że demonów lubimy się bać i wierzymy w nie nie tylko na wsiach, choć w naszym muzeum o wsi mowa, ale pewna skłonność do praktyk magicznych i wierzeń jest mocno zakorzeniona w naszej naturze i nie tylko wsi dotyczy – stwierdza dyrektor Madaliński.

No nie powiem, muzealna sceneria to niemal wymarzone miejsce, by Śląski Horror odgrywać. Niestety odgrywali go nie tylko, stwierdzam to z prawdziwym smutkiem, znakomici aktorzy Teatru „Lufcik na korbkę”, ale i sami zwiedzający. Mam nadzieję, że co poniektórzy brali w nim udział po raz pierwszy. i po prostu nie wiedzieli, jak reagować, jak się zachowywać, bo jeśli to stali bywalcy, to tym większa zgroza. Bo byli własnie i tacy, którzy raczej udziału nie brali, tylko obserwowali, reagując nieelegancko na prowokacje przebranych aktorów. To już chyba lepiej nie reagować wcale. W sumie nie wiadomo, co gorsze? Czyż na polecenie jednego z demonów nie można po prostu zawyć, niczym wilk? Taka ujma na honorze? Dla mnie za to to ujma na horrorze takież zachowanie. No bo to przecież dobre dla dzieci?

Taka właśnie smutna refleksja naszła mnie w trakcie odwiedzin w muzeum. Drodzy odwiedzający, szanujmy pracę innych, szanujmy się wzajemnie! Bo Wasze zachowanie nie tylko ubliża aktorom! To dla Was właśnie ten Śląski Horror odgrywali z pasją i zaangażowaniem w niełatwych zupełnie warunkach atmosferycznych… Przypomnijmy, że z soboty na niedzielę przez Śląsk przetoczyło się prawdziwie oberwanie chmury. Mam nadzieję, że żadna zjawa nie przypłaciła owej nocy zdrowiem. Idiotyczne komentarze na pewno niezbyt miłe dla ucha aktorów, przykre i irytujące były także dla innych zwiedzających, którzy chcieli po prostu miło spędzić czas. Jeśli zatem specyfika tejże nocy w  Muzeum „Górnośląski Park Etnograficzny w Chorzowie”  Wam nie odpowiada i nie macie poczucia humoru, wybierzcie w tym czasie inną aktywność. Wszystkie muzea w Polsce są wówczas otwarte, więc o alternatywę nie będzie trudno. A jeśli wybieracie „Śląski Horror”, by ponabijać się z innych… No cóż, spuśćmy zatem na to zasłonę milczenia… Smutnego milczenia.

A „Zmierzch na wsi” to piękny spektakl, niesamowite widowisko multimedialne, pełne emocji, atrakcji z ciekawą legendarną historią Śląska w tle. Ja wystraszyłam się setnie! Do czego i Was gorąco zachęcam… Już za rok.

 

Hanna Grabowska-Macioszek