Z tęsknoty za tradycją

26 listopada 2016

Co prawda andrzejki dopiero 30 listopada już teraz warto zastanowić się, jak spędzimy ten czas magii, zgłębiania tajników swojej przyszłości. – To „ostatni dzwonek” bowiem, by przed adwentem zakosztować jeszcze nieco swawoli – podkreśla ekspert z Muzeum „Górnośląski Park Etnograficzny w Chorzowie” dr Agnieszka Przybyła-Dumin.

 

p1000893

 

W okresie poprzedzającym andrzejki można zaobserwować ogłoszenia, oferty zachęcające do udziału w andrzejkowych zabawach, imprezach czy innych wydarzeniach związanych z tym niecodziennym dniem. Niecodziennym, bo jednak nieczęsto mamy sposobność dowiedzieć się, jaka będzie nasza przyszłość. Jeśli chcemy ją poznać, przeważnie udajemy się do wróżki, choć osobiście odradziłabym tego typu praktyki. Wizyta w takim „salonie czarów” nie jest tania, a czy pani zaglądająca w głąb szklanej kuli, czy głaskająca nas po ręce prawdę nam powie? Któż to wie? Trąci bajką, być może nawet oszustwem. A jakie są rezultaty przepowiedni wróżek przekonali się boleśnie między innym Makbet czy Śpiąca Królewna. Choć w przypadku tej drugiej, mimo z pewnością bolesnego ukłucia wrzecionem w palec, cała opowieść jak wiemy, kończy się „happy endem”: książę, biały koń – czegóż chcieć więcej. Ponadto – fakt godny pozazdroszczenia – wyspała się nad wszystkie czasy. Takie rzeczy jednak tylko bajkach. A jak jest naprawdę?

Zdaniem doktor Agnieszki Przybyły-Dumin, kierownik Działu Nauki z Muzeum „Górnośląski Park Etnograficzny w Chorzowie”, nasz stopień przywiązania do tradycji determinuje sposób obchodzenia Andrzejek. – Wszystko zależy od tego, czy chcemy ten wieczór spędzić tak, jak niegdyś nasi przodkowie, czy zażyć wyłącznie rozrywki – tłumaczy doktor Agnieszka Przybyła-Dumin. – Jeżeli chcielibyśmy sięgnąć po tradycyjne sposoby, z całą pewnością warto byłoby na przykład lać wosk na wodę – podkreśla. Co ciekawe, jak mówi doktor Przybyła-Dumin w XIX wieku rzadko lano wosk, dużo częściej zaś ołów, który dziewczęta skrzętnie zbierały, zeskrobując go między innymi z szyb, aby zgromadzić odpowiednią ilość, na ten jakże ważny czas wróżenia. – Co warto zaznaczyć, to wróżenie kiedyś nie odbywało się wyłącznie w Andrzejki, ale i w dniu Świętej Barbary, w Wigilię Świąt Bożego Narodzenia i w Nowy Rok, czy Trzech Króli. Każdy moment był dobry, by tę przyszłość wywróżyć – zaznacza kierownik Działu Nauki Muzeum „Górnośląski Park Etnograficzny w Chorzowie”.

Wróżenie dla panien wiązało się głównie z poznaniem przyszłości matrymonialnej, jednak w inne dni za jego sprawą można było poznać także czas śmierci czy nadejście choroby.

Andrzejkowych wróżb jest wiele, jednak te najpopularniejsze to właśnie lanie wosku i odczytywanie powstałego na wodzie kształtu. Ciekawą wróżbą jest rzucanie za siebie ostrużyn jabłka i doszukiwanie się w nich pierwszych liter imion przyszłych mężów. O rychłym zamążpójściu świadczył także zwrócony nosem do drzwi a rzucony za siebie but. Jedną z bardziej interesujących wróżb jest ta z wkładaniem pod kubeczki różnych przedmiotów: monety (symbolizowały majętność), obrączki (zamążpójście), gałązki mirtu (pójście na wesele), węgla (chorobę), popiołu (śmierć). Czasami praktykowano ukrywanie innego zestawu przedmiotów. Wszystko zależało od tego, czy wróżba miała na celu sprawdzenie tej przyszłości matrymonialnej właśnie. Jeśli były to obrączki – wyjęcie za mąż, lalka – pozostanie panną z dzieckiem, różaniec oznaczał klasztor.

Różne znaczenie może mieć też wróżba z układaniem butów do progu. Jeśli układały je wyłącznie panny, tej której but pierwszy wyjdzie za próg – ta w przeciągu najbliższego roku znajdzie męża. – W trakcie przeprowadzania badań terenowych spotkałam taką rodzinę, w której w ten sposób wróżyli wszyscy członkowie rodziny. Jeśli pierwszy za progiem pojawił się but osoby młodej – oznaczało to oczywiście rychły ślub, jednak jeśli właścicielem buta była osoba stara, wróżyło to niestety, że umrze w trakcie najbliższego roku. Wróżba ta wykonywana była jednak w Wigilię – wyjaśnia doktor Agnieszka Przybyła-Dumin.

Według doktor Agnieszki Przybyły-Dumin po okresowym odejściu od wróżenia w andrzejkowy wieczór, obecnie można zaobserwować w tym temacie pewne ożywienie. Zwyczaj podtrzymują dziś między innymi szkoły, organizując zabawy z wróżeniem, lokale gastronomiczne zapraszają na taneczne imprezy z laniem wosku. – Można jednak powiedzieć, że w XX wieku wróżby andrzejkowe zaczęły zanikać. Po II wojnie światowej nie były zbyt popularne. Natomiast dzięki telewizji, radiu, prasie powoli  ponownie zyskały na popularności. Dziś do wróżb andrzejkowych podchodzimy z humorem i nie darzymy ich przekonaniem, że właśnie tego wieczoru odsłonimy tajemnice z naszej przyszłości. W dobie poszanowania wartości regionalnych, naszych małych ojczyzn powracamy do korzeni i z ciekawością zgłębiamy źródła, jak niegdyś żyli i zachowywali się nasi przodkowie. W opozycji do globalizacji tęsknimy za tym co lokalne i tradycyjne, nasze – mówi doktor Agnieszka Przybyła-Dumin.

Tekst i foto: Hanna Grabowska-Macioszek