Urodzinowe przyjęcie inaczej

28 kwietnia 2015

Urszula Gładka autorka niezwykłej publikacji „Witaminowe Urodziny. Agatki, Bartka, Celinki, Darka i Ewuni” promuje swoją książkę między innymi w Miejskich Domach Kultury w Katowicach. Z panią Urszulą miałam przyjemność spotkać się w MDK „Koszutka” Filia Dąb.

 

W trakcie wieczoru autorskiego pisarka zaprasza zgromadzoną publiczność na wspólne odkrywanie witaminowych przygód podczas urodzinowych przyjęć głównych bohaterów jej opowieści. – W każdym z nich jest trochę mnie samej – mówi Urszula Gładka.  – Agatka, Bartek, Celinka, Darek i Ewunia stanowią też wypadkową wszystkich dzieci, z którymi miałam okazję się zetknąć w trakcie swojej pracy pedagogicznej w przedszkolu. To właśnie tam przeprowadziłam prawdziwą rewolucję w sposobie żywienia i przyrządzania posiłków dla dzieci – wspomina Urszula Gładka. – Postawiłam na zdrowe, pełnowartościowe jedzenie ze świeżych produktów. Wcześniej osoby zajmujące się tam gotowaniem używały półproduktów, mrożonek. Dla mnie to było niedopuszczalne – stwierdza pani Urszula.

Doświadczenie w pracy z dziećmi, a także przeżycia z własnego dzieciństwa zaowocowały witaminowo – powstaniem nietuzinkowej publikacji. – Wychowywałam się w domu z ogrodem, w którym wszystko kwitło, pięknie pachniało. Było w nim także dużo warzywnych grządek – mówi Urszula Gładka. Oryginalna książka składa się z pięciu opowiadań, opisujących pięć przyjęć urodzinowych. Każde przyjęcie przygotowywane jest wspólnie przez mamę i małego jubilata na cześć danej witaminy. I tak na urodziny Agatki szykowane są potrawy z witaminą A, na urodziny Bartka – z witaminą B, Celinki – C, Darka – D, Ewuni – E. Przygotowaniom towarzyszą mądre rozmowy na temat wartości odżywczych, jakie mają preparowane dania. Czytając z każdym rozdziałem coraz szerzej otwieramy buzię ze zdumienia, z jak mądrymi dziećmi mamy do czynienia, bo choć każde z nich ma jakiś problem żywieniowy (nie lubi mleka, wątróbki, marchewki), daje się przekonać mamie do spróbowania i takiego przyrządzenia potrawy, że potrawa ta zaczyna smakować. Wszystko zależy od pomysłowości mam i wtedy nawet szpinak jest chętnie zjadany. Potrawy te są później spożywane wspólnie przy stole, uczestnicy przyjęcia rozmawiają ze sobą, co jest wspaniałym podkreśleniem tak dziś często zapomnianych wartości rodzinnych.

W trzecim rozdziale akcja przenosi się na wieś. Celinka wraz z rodzicami zaprasza przyjaciół do swojego domku w górach. Tam w otoczeniu pięknej przyrody dzieci spędzają wspaniałe chwile między innymi w trakcie wyprawy do lasu po maliny i grzyby.

„Witaminowe Urodziny” to takie kompendium wiedzy, w które powinien zaopatrzyć się każdy rodzic, który na co dzień zmaga się z „kłopotami” żywieniowymi u swoich dzieci. Publikacja kończy się przepisami opisanych potraw.

Dziś nie jest łatwo zdrowo i wartościowo gotować dla naszych pociech. Mimo ogromnej dostępności na rynku produktów najwyższej jakości i licznych akcji promujących zdrowe odżywianie (np. wycofywanie ze szkolnych sklepików chipsów i paluszków) niejednokrotnie stykamy się z zupełnym przeciwieństwem. Restauratorzy w zestawach dla dzieci serwują najczęściej frytki i panierowane nie wiadomo co. Bawialnie, w których bardzo często organizowane są przyjęcia urodzinowe dla dzieci, zamiast szpinakowych babeczek, czy marchewki z morelami serwują czekoladki, gumy rozpuszczalne, czy pizzę. Liczne lokale typu Fast Food dla zachęcenia dziecka do zjedzenia hamburgera dodają zabawkę i do tego to małe jabłuszko na rzecz promocji zdrowego żywienia niewiele już wzbogaci organizm dziecka, bo w starciu z glutaminianem sodu, gumą arabską i licznymi „E” – składnikami nie ma szans. I na zakończenie – nam samym – rodzicom – organizowanie urodzin dla dziecka nie kojarzy się bynajmniej z kiszeniem kapusty, ale wielkim tortem, najlepiej kremowo-czekoladowym i napojami gazowanymi.

Jak czytamy w jednej z recenzji „Witaminowych Urodzin” autorstwa profesora Tadeusza Sławka z Katedry Literatury Porównawczej Wydziału Filologicznego Uniwersytetu Śląskiego, (…) tekst napisany jest dobrym językiem, rzeczowym, niepozbawionym poczucia humoru. Książka mogłaby spełnić pożyteczną funkcję jako źródło dobrze i przystępnie podanych informacji o ważnym znaczeniu zdrowotnym , ale i wychowawczym; uczy bowiem nie tylko faktów odnoszących się do samego odżywiania , ale także zwraca uwagę na społeczną funkcję stołu i posiłków – uczy dobrych manier i zachowywania się przy stole, rzeczy dzisiaj niestety zapomnianej i zaniedbywanej.

Czy powstanie druga część „Witaminowych Urodzin”? Wszak książka kończy się obietnicą spotkania za rok. – Dzieci rozjeżdżają się do swoich domów z zaproszeniem rodziców Celinki na następne wakacje. Ale jest pewien warunek. Każde musi wymyśleć potrawę regionalną zmodyfikowaną tak, by zawierała witaminę, przypisaną danemu dziecku – mówi Urszula Gładka. – Być może mógłby to być sposób na nowe spojrzenie na śląską kuchnię, która na co dzień wcale nie kojarzy się nam jako ta lekka i zdrowa. Być może jest to jakaś inspiracja – zamyśla się autorka „Witaminowych Urodzin”.

Hanna Grabowska-Macioszek

Foto: Archiwum autorki