Czyli Święto Strojów Ludowych Górnego Śląska.
Górny Śląsk obszar tak rożnorodny pod każdym względem (industrialna architektura, śląska godka, przeciekawa choć niełatwa historia, obyczaje, tradycje, kuchnia), gdzie dobrem jakże pięknym i barwnym są też stroje. – Ten strój nie jest jednolity, zmienia się zależnie od regionu – mówi Grzegorz Franki, prezes Związku Górnośląskiego, który już po raz piąty organizuje wydarzenie, by stój śląski celebrować. – Strój rozbarski pochodzący z Bytomia i jego okolic, opolski, pszczyński. Nawet pomiędzy wioskami, miastami różnią się między sobą pewnymi detalami. Przecież całe Podbeskidzie: Wisła, Ustroń, Cieszyn i cały Śląsk Cieszyński należy przecież do Górnego Śląska. Te stroje są już bardziej góralskie, ale jednak wciąż śląskie – zauważa prezes Związku Górnośląskiego.
– Cieszę się ogromnie, że od pewnego czasu przeżywamy taki renesans strojów śląskich. Coraz więcej osób chce taki strój mieć i go nosić i to na co dzień z dumą! Zatem osoby, które przychodzą na nasze spotkania, to nie są statyści, którzy wypożyczają te stroje w teatrze, ale są ich właścicielami i użytkownikami. To jest pewna wartość. Najbardziej widoczne jest to na Kaszubach, wśród górali. Za granicą! – podkreśla Grzegorz Franki. – To niezwykle ważna i cenna dla tożsamości idea budująca poczucie więzi z przeszłością i dająca radość z różnorodności i piękna naszych strojów, wzmacniająca poczucie wspólnoty. W Austrii w stroju ludowym idzie się do opery, teatru, na uroczystości państwowe. Niech to będzie dla nas nieosiągalnym jeszcze ale wspaniałym przykładem – mówi prof. Irena Lipowicz, założycielka Związku Górnośląskiego, b. ambasador RP w Austrii.
Hanna Grabowska-Macioszek
Foto: Magdalena Lubecka/Foto Lubecki