Jak nasi pradziadowie

17 grudnia 2014

Od pokoleń kultywują regionalną tradycję, w okresie bożonarodzeniowo-noworocznym odwiedzając domostwa okolicznych mieszkańców. Ci z kolei zawsze chętnie ich podejmują, częstując świątecznymi smakołykami.

 

Zespół Bałamuty ze Zwardonia co roku od wielu wielu lat wyrusza w kolędniczym korowodzie, by tamtejszej ludności nieść dobrą nowinę, radość, odpędzając złe moce i dając nadzieję na to, by ten Nowy Rok był jeszcze lepszy niż miniony. Dla ludzi takie odwiedziny to szczęście i przyjemność. Tacy goście nie zdarzają się wszak codziennie. – Czekomy tu na was, bo jak tu do nas nie przyjdziecie, to będzie koniec świata – takimi słowy mieszkańcy witają zacnych przybyszów. To niebywale miły akcent tego magicznego czasu, jakim jest Boże Narodzenie, Nowy Rok, czy cały karnawał. To okres hucznych zabaw, hulanek, kiermaszów, bez udziału kolędników, czy dziadów noworocznych, byłby nieco uboższy. A na pewno pozbawiony dawnego obyczaju, który w Zwardoniu pielęgnowany jest bardzo pieczołowicie. Jak mówi sołtys Zwardonia Mariusz Bury, który w zespole pełni funkcję grajka, korowód nie jest zabawą, ale poszanowaniem dla tradycji. – Nasi dziadowie, pradziadowie zapoczątkowali niegdyś ten obyczaj, a my jesteśmy jego spadkobiercami – oznaką tego, że ta tradycja wciąż żyje – podkreśla Mariusz Bury.

Zwyczaj ten na Żywiecczyźnie przetrwał do dziś. Jak mówi Mariusz Bury, w Zwardoniu obchodzony jest już bardzo długo, bo już od niemal 70 lat. Co roku poprzedzają go wielkie przygotowania. Członkowie Zespołu Bałamuty odświeżają swoje stroje, te które uległy zniszczeniu ze względy na papierowe elementy, są tworzorzą od nowa. Wszystkie są wykonywane ręcznie. Przykładowo czapa dla konia z barwnych kawałków bibuły klejona jest około tygodnia. W gronie dziadów noworocznych znajdują się konie, pachołki, Cyganie, Żydzi, ksiądz, śmierć, diabły, niedźwiedzie oraz kapela góralska, która zapewnia przemarszowi oprawę muzyczną.

Głośnia muzyka, śpiewy i kolędnicze harce już z daleka zwiastują, że będzie działo się coś wesołego, zabawnego, a na pewno oryginalnego. Koło takiego korowodu nie sposób przejść obojętnie – szczególnie, gdy diabeł widłami pogoni.

No to hej kolęda!

 

Tekst i foto: Hanna Grabowska-Macioszek