I to wedle śląskiej kuchni. Poleca Ernestyna Kubecka z Koła Gospodyń Wiejskich w Dębieńsku. Naszą rozmowę nagrywamy w Muzeum „Górnośląski Park Etnograficzny w Chorzowie” podczas Jarmarku Produktów Tradycyjnych.
Pani Ernestyna – taka ciekawostka – jest autorką książki „Cztery pory roku”. Wydanie ma dwie wersje: po śląsku i po polsku. – Do każdej pory roku są podporządkowane określone przepisy na potrawy, które śląskie gospodynie gotowały o danej porze roku. Były one najbardziej lubiane, jedzone, a składniki na nie najbardziej dostępne. Tam są też opisane tradycje charakterystyczne dla danej pory w kalendarzu, o tym co się u nas na Śląsku wtedy działo w obszarze mojego zamieszkania, czyli w Czerwionce-Leszczynach Dębieńsku (okolice Rybnika) Powiedziałabym, że to taki rodzaj pamiętnika z mojego życia – mówi Pani Ernestyna.
Każdy przepis wedle Pani Ernestyny jest wart uwagi, ale jej zdaniem, poza powszechnie znanymi roladami, w książce znajdują się takie dania, które nie aż tak popularne, a bardzo ciekawe i smaczne. – Zupy wiosenne, albo te gotowane latem z przypraw, ziół, warzyw dostępnych z własnego ogródka. Jest dużo ciast – miedzy innymi ciasteczka na kleiku. Jak je zrobić?
– Kleik, jajka, masło. Kleik zastępował kokos – tłumaczy Pani Ernestyna. A ja powiem Wam, Drodzy Czytelnicy, że ciasteczka po prostu pycha! Gdyby porównywać – coś w rodzaju kokosanek.
A tu zapraszam do galerii:
A także zachęcam, by sprawdzić, czy i w Waszych domach dane potrawy gotowało się o określonej porze roku. U mnie w lecie na stole króluje chłodnik, krem z porów i fasolka szparagowa, bób w różnych potrawach, na przykład sałatkach, w tym roku nowość – placki z cukinii. Raz w roku za to zawsze po Dniu Kartofla gotuje zupę cebulowo-kartoflaną krem. Jesienią – wiadomo – krem z dyni. Zimą – najczęściej ulubiony żur, barszcz czerwony, a za to przez cały rok nieustannie zupę pomidorową.
Hanna Grabowska-Macioszek