Już z końcem października rozpoczynają się masowe wyjazdy na groby naszych bliskich. Wszystkich Świętych to jeden jedyny tak wyjątkowy w roku czas, gdy podróżujemy na taką skalę, odwiedzając mogiły nawet w najodleglejszych zakątkach kraju, a nawet świata.
Żeby do nich dojechać, najczęściej siadamy za kierownicą naszego samochodu i jedziemy, jedziemy niejednokrotnie tysiące kilometrów. Warto w tym okresie zachować na drodze szczególną ostrożność, komunikacja wokół metropolii nie należy wówczas do wymarzonych warunków do jazdy. Wręcz przeciwnie: jest tłok, brak miejsc parkingowych, bardzo szybko tworzą się korki i o kolizję nie trudno. Zwracajmy baczną uwagę na naszą jazdę, ale zachowajmy też metodę ograniczonego zaufania do innych uczestników ruchy drogowego. Uważajmy zwłaszcza na pieszych. Obładowani donicami chryzantem, torbami pełnymi zniczy i pogrążeni w zadumie nad życiem tych, których groby odwiedzili, mogą nie być aż tak czujni na przejeżdżające samochody. Niejednokrotnie przechodzą na przełaj przez jezdnię, a nie w miejscach do tego przeznaczonych, wychodzą na środek ulicy, manewrując pomiędzy autami. Kierowcy zatem powinni niestety w takiej sytuacji myśleć za siebie i pieszych.
Co ważne! Odwiedzinom na nekropoliach, towarzyszą także często spotkania z dawno niewidzianą rodziną, znajomymi. Nierzadko przeradzają się one później w sentymentalne biesiadowanie przy stole w domach naszych krewnych. Pamiętajmy, że jeśli w tym samym dniu, czeka nas do pokonania droga powrotna do domu, odmówmy spożywania alkoholu. Nietrzeźwych kierowców zatrzymanych do kontroli w tym dniu, z roku na rok bynajmniej nie ubywa. Jeśli jesteśmy pasażerem, nie gódźmy się na to, by odwoził nas ktoś, kto ma na swoim koncie wypite procenty. Jeśli już koniecznie musimy napić się alkoholu, skorzystajmy później z taksówki, bądź komunikacji miejskiej. Przewoźnicy z okazji Wszystkich Świętych bardzo często uruchamiają specjalne linie dojeżdżające do cmentarzy. Najczęściej są one bezpłatne.
Dołóżmy wszelkich starań, by za rok z okazji Wszystkich Świętych tych mogił do odwiedzania po prostu nie przybyło.
Hanna Grabowska-Macioszek