W regionalnym siła

27 lutego 2018

Posłowie ze Śląska między innymi we współpracy ze Związkiem Górnośląskim od lat czyniący starania, by śląska godka trafiła na listę uznanych przez rząd języków regionalnych, znaleźli sprzymierzeńców wśród Wilamowian. Mieszkańcy tej słynnej na całą Polskę miejscowości walczą o zachowanie swojego języka – wilamowskiego.

 

Jaka siła drzemie w języku regionalnym, przekona się każdy, kto posłucha choć przez chwilę między innymi europosła Marka Plury – śląskiego – jak mówi o sobie Marek Plura – europosła i posłanki Danuty Pietraszewskiej. To ludzie z pasją, przekonani o wielkiej wartości, jaką niewątpliwie jest dziedzictwo kulturowe naszego regionu, w tym właśnie śląskiej gwary. Urodzeni na Śląsku, wychowywani w domach, w których najpierw się godało, a potem mówiło, są bardzo dumni z regionalnego języka i od wielu lat czynią starania, by ten piękny język dla potomnych zachować, wprowadzając do szkół edukacje regionalną. Pochodzący z Wilamowic Tymoteusz Król, jedyny native spiker języka wilamowskiego ze Stowarzyszenia Wilamowianie hołduje podobnym wartościom i czyni takież zabiegi w stosunku do języka w Wilamowicach.

Dzieje języka wilamowskiego, który rozsławił miasteczko nie tylko na całą Polskę, ale i świat, bo o tym języku jest głośno także za granicami naszego kraju, są zdumiewające. – Uznanie języka wilamowskiego za język regionalny to wielka nobilitacja dla samego języka – mówi Tymoteusz Król. To także bardzo ważna kwestia dla osób, które w czasach powojennych przeżyły z tego powodu prześladowania. Wówczas nie pozwalano mówić im w tym języku, za jego używanie surowo karano. Będzie to dowód na to, że państwo polskie nie jest przeciwne językowi wilamowskiemu. Ten zakaz, który w 1945 roku został ogłoszony, nigdy nie został oficjalnie zniesiony. Wiadomo, że dziś możemy mówić po wilamowsku, nie jest to zabronione, ale nikt nigdy nie powiedział: „tamto było złe”, „tak nie powinno być”. Ten status języka regionalnego dałby takie poczucie Wialmowianom, że państwo się nimi opiekuje – tłumaczy Tymoteusz Król.

Co ciekawe językiem tym zainteresowały się organizacje zagraniczne. UNESCO i Biblioteka Kongresu USA  już uznały wilamowski za język. Zdaniem Tymoteusza Króla to sygnał, że na świecie jest poparcie dla tej idei. Jak mówi, lekcje w języku wilamowskim już w tej chwili są prowadzone, jako zajęcia pozaszkolne, dodatkowe, najczęściej w formie prywatnych spotkań. Uznanie go za język regionalny umożliwiłby między innymi nauczania w szkole także jako lekcje dodatkowe, ale jednak w obrębie szkoły. To niestety wiąże się z pewnym nakładem finansowym. Stworzenie programu edukacyjnego z podręcznikami, wykształceniem nauczycieli w tym kierunku to koszty, których inicjatorzy nie są w stanie sami pokryć. Obecnie wspiera ich w tym zakresie Urząd Gminy w Wilamowicach, a także Uniwersytet Warszawski i tamtejszy Wydział „Artes Liberales”, który pomógł w opracowaniu podręcznika  dla klas 1-2 oraz uruchomił kurs języka wilamowskiego. – To są podstawy, początki, ale potrzeba książek dla uczniów klas starszych, studentów. Są pomysły, aby ten istniejący kurs rozszerzać, by Wilamowianie, którzy będą chcieli kształcić się w Warszawie z wilamowskim mieli ciągle styczność – mówi Tymoteusz Król.

Skąd u młodego człowieka, jakim jest Tymoteusz Król tyle fascynacji rodzimymi korzeniami i siły w dążeniu do kultywowania języka wilamowskiego? – To dzięki mojej babci, która całym swoim życiem pokazywała, że jest Wilamowianką, dała mi dobre wzorce, nauczyła szacunku do tradycji i historii Wilamowic. Ważne jest też to, że wiele młodych ludzi w Wilamowicach angażuje się w to przedsięwzięcie i kiedy widzę uznanie dla naszych działań na twarzach osób starszych, które się tak bardzo cieszą, że słyszą ten język to jest to piękne, satysfakcjonujące. Niektórzy nie mówią po wilamowsku, bo w chwili kiedy zakazano wilamowskiej mowy, byli małymi dziećmi i dziś nie pamiętają zbyt wiele. Te osoby bardzo chętnie uczą się wilamowskiego i także swoimi działaniami nas wspierają. To jest ważne, to daje siłę w działaniu – kwituje.

Tekst i foto: Hanna Grabowska-Macioszek