Polecamy rozmowę z Patrykiem Białasem, działającym miedzy innymi społecznie w Fundacji Napraw Sobie Miasto, koordynatorem Katowickiego Alarmu Smogowego.
Sebastian Pypłacz: Dużo mówimy w ostatnich latach o społeczeństwie obywatelskim, ale równie ważne staje się inne określenie społeczeństwo niskoemisyjne.
Patryk Białas: Tak, choć nie jest to precyzyjne określenie. Moim zdaniem powinno się używać terminu „niskowęglowe”. Warto je zapamiętać. Pionierzy i wzory do naśladowania już są i ogrywają ważna rolę w kierowaniu procesem przekształcenia gospodarki i tworzenia właśnie społeczeństwa niskowęglowego. Przejście do gospodarki niskowęglowej jest konieczne. Niestety obserwując brak polskiej polityki energetyczno-klimatycznej, mam wrażenie, że wielu boi się tych zmian, dlatego tempo realizacji idei globalnego społeczeństwa niskoemisyjnego pozostaje powolne.
SP: Kto i dlaczego boi się tych zmian?
PB: Jak wynika z klimatycznych debat obywatelskich Katowice 2050 mieszkańcy, aktywiści, spora część ekspertów, naukowców i biznesu, uważają, że trzeba przyspieszyć proces odchodzenia od węgla. Ponad 97% prac naukowych dotyczących zmiany klimatu podaje, że to człowiek odpowiada za globalne ocieplenie. Niestety, w wypowiedziach polityków wybrzmiewa co jakiś czas pogląd, że ochrona klimatu może poczekać. Nic bardziej mylnego. Dwa lata temu w Paryżu podpisano globalne porozumienie klimatyczne. Uznano, że mamy coraz mniej czasu, aby ograniczyć́ wzrost średniej temperatury globalnej znacznie poniżej 2°C, a najlepiej do 1.5°C. Po przekroczeniu tej granicy skutki będą̨ wręcz katastrofalne dla nas wszystkich i zachwieją podstawami naszej cywilizacji.
SP: Jak Unia widzi to w praktyce?
PB: Komisja Europejska chce odegrać istotną rolę w realizacji porozumienia paryskiego. Chce uczynić gospodarkę europejską bardziej przyjazną dla klimatu i bardziej energooszczędną. W unijnym planie działania dotyczącym przejścia na gospodarkę niskoemisyjną wskazano m.in, że do 2050 r. UE powinna zmniejszyć emisje gazów cieplarnianych o 80 proc. w stosunku do poziomu z 1990 r.
SP: W Polsce? Nie wierzę.
PR: Żadna licząca się na świecie instytucja naukowa ani krajowa, ani międzynarodowa nie zaprzecza faktowi kryzysowi klimatycznemu. Wszystkie uznają̨ wnioski Międzynarodowego Zespołu ds. Zmian Klimatu (IPCC) Taki jest kierunek zmian. Tymczasem w Polsce skrobiemy dno beczki. Energia musi być wytwarzana ze źródeł odnawialnych, takich jak wiatr, słońce, woda i biomasa. Wymaga to znacznych inwestycji w przebudowę sieci energetycznych. Oczywiście, że odpowiedzialna polityka klimatyczna i energetyczna wymaga poniesienia kosztów. W procesie transformacji energetycznej nie można zapomnieć o tym, żeby była sprawiedliwa, czyli uwzględniała aspekty społeczne, kulturowe i środowiskowe.
SP: Ciężkie, żeby nie powiedzieć karkołomne zadanie.
PB: Zapewniam, że tworzenie społeczeństwa odpowiedzialnego za klimat jest nie tylko wykonalne, ale jest przede wszystkim przejawem odpowiedzialności za środowisko naturalne. Wymaga jednak innowacji i inwestycji. Unia Europejska od dawna przekonuje, że odejście od paliw kopalnych pobudzi gospodarkę. Zmiany wpłyną na wzrost gospodarczy i zatrudnienie. Są w Polsce dostępne opracowania, że w sektorze odnawialnych źródeł energii powstanie 82 – 150 tyś., a w sektorze efektywności energetycznej nawet 35 tyś. nowych miejsc pracy. Do tego nie możemy zapominać o negatywnym wpływie kryzysu klimatycznego na zdrowie i życie mieszkańców.
SP: Skoro tyle jest korzyści, dlaczego od tylu lat nic się nie zmienia?
PB: Dużym problemem na pewno jest umiłowaniu węgla, zwłaszcza na Śląsku. A przecież nie chodzi o to, byśmy jutro zamknęli wszystkie kopalnie i z dnia na dzień postawili hektary farm fotowoltaicznych lub zbudowali tysiące wiatraków. Konieczne jest zmniejszenie uzależnienia od paliw kopalnych, ale robić to należy stopniowo. Trzeba siąść wspólnie do stołu i w gronie wszystkich zainteresowanych uzgodnić cele i harmonogram transformacji energetycznej. W przeciwnym razie zostaniemy w tyle, a konieczność nadrabiania zaległości będzie kosztowne. Tymczasem nie ma żartów, kryzys klimatyczny dzieje się na naszych oczach. Nie czekajmy na polityków, którzy zaczną dbać o klimat. Władza obawia podejmowania decyzji, których efekty wykraczają poza kadencję. W przypadku transformacji energetycznej i gospodarki niskowęglowej efekty przychodzą znacznie później niż koniec kadencji. To powstrzymuje wielu polityków od realizacji działań na rzecz ochrony klimatu. Nie chcą podejmować kosztownego ryzyka politycznego.
Zacznijmy ochronę klimatu w swoim domu. Dla przeciętnego Polaka kryzys klimatyczny jest kwestią dość́ abstrakcyjną, oderwaną od codziennego życia. Często uważamy, że nie mamy na niego zbytniego wpływu. Nic bardziej mylnego. Tymczasem ochrona klimatu jest kwestią naszych codziennych wyborów: od kupowania żywności, ubrań, usług, przez korzystanie z różnych środków transportu, po rodzaj paliwa, jakim ogrzewamy dom. Wpływ na klimat przeciętnego człowieka jest większy niż̇ można byłoby się spodziewać.
Rozmawiał Sebastian Pypłacz
Zachęcam do śledzenia www.goniec-gornoslaski.pl oraz naszych łamów. Tam wiele ciekawych informacji związanych z tematyką ekologii i poprawy klimatu.