Nie tylko ogień i stal…

21 czerwca 2023

…czyli jak tańcem do czerwoności żelazo rozpalić?

Udowodniła to już niedawna Industriada, która w Muzeum Hutnictwa w Chorzowie przebiegała w tym roku pod hasłem „Hutnictwo to sztuka” i nie ma w tym chyba nic odkrywczego, bo ten kto był w chorzowskim muzeum, ten wie, że chyba nie ma na Śląsku drugiego takiego obiektu, które tak pięknie przybliżałoby historię hutnictwa i to jeszcze w tak niecodziennym entourage’u. Zatem zwiedzając piękne przestrzenie muzealne, nie ma cienia wątpliwości, że hutnictwo może być i jest sztuką!

Ale jak rozpalić je tańcem? Pokazały to „Densy na hucie”, taneczna gala podsumowująca sezon grup tanecznych z chorzowskich szkół oraz skupionych między innymi przy Miejskim Domu Kultury „Batory” i Studio Rekreacji Ruchowo-Tanecznej. – Spotkaliśmy się w Muzeum Hutnictwa, by podsumować sezon – mówi Anna Jasiołek, tancerka, choreografka i właścicielka Studia Rekreacji Ruchowo-Tanecznej w Chorzowie. – Na co dzień nie mamy zbyt wielu okazji do takich spotkań, a łączą nas osoby tych samych trenerów, więc gala to takie wydarzenie, żeby się lepiej poznać, zobaczyć ile grupy zrobiły przez ten rok, a rodzice – co ich dzieci – na zajęciach – podkreśla Anna Jasiołek. Taka ciekawostka: jak mówi Anna Jasiołek wybór miejsca na zorganizowanie tej gali nie był przypadkowy. – Nasze Studio łączy z muzeum silna więź, ponieważ zanim jeszcze ktokolwiek pomyślał o tym, żeby tu zrobić muzeum, to 7 lat temu „nasze” dzieci brały tu udział w projekcie realizowanym przez nieżyjącego już Rafała Urbackiego, polskiego reżysera teatralnego, choreografa i performera – „Ślady ognia”. To był taniec stworzony na bazie ruchów, jakie wykonują w trakcie swojej pracy pracownicy huty. I bardzo wiele dzieci, które wówczas brały udział w tamtym przedsięwzieciu, występuje w „Densach na hucie”. Miejsce zatem było naturalnym naszym wyborem. A sam sezon był bardzo udany, bo wiele dzieci chce tańczyć, samodzielnie tworzyć bez udziału instruktorów. Mamy też coraz więcej dorosłych! Na przykład grupa hip-hop 30+, gdzie właśnie dorośli chodzą na regularne zajęcia, więc można powiedzieć, że taniec to coś co łączy pokolenia – zaznacza Anna Jasiołek. Można? Można… Energia była tak niezwykła, iskrząca wręcz… A dlaczego? Bo widać było, że uczestnicy po prostu wspaniale się bawili. Bez napiny i presji, stresu, organizacyjnego chaosu, wydumanej scenografii pod klucz. Wszystko zagrało … no i zatańczyło na 100%. To o czym mówiła Anna Jasiołek, że co poniektórzy zatańczyli swoje autorskie układy, bez ingerencji instruktorów! W tych występach najbardziej było widać pasję i po prostu dobrą zabawę, radość z tego, co zatańczyli. Były to spontaniczne i po prostu bardzo sympatyczne popisy. Dobra atmosfera w dobrym miejscu.

A więcej o tym o co tak naprawdę w tańcu chodzi na naszych papierowych łamach już wkrótce! I już teraz polecam! Dla mnie było to naprawdę odkrywcze! Zachęcam też do śledzenia wydarzeń związanych z Muzeum Hutnictwa, bo dzieje się i będzie się działo!

Hanna Grabowska-Macioszek