Bo to taki jedyny w roku!
Jemy, jemy, jemy…Aż pękniemy i przez kolejny rok nie będziemy mogli patrzyć na pączki!?! Można? Można… No pewnie, że można, a nawet trzeba. Nikomu oczywiście nie życząc, pękł z przejedzenia, nie pękł, ale pączył. To taki żarcik, ale ten tłusto-czwartkowy wyrób cukierniczy przybrał dziś tak różnorodne formy, kształty, rozmiary i zawartości, że trudno wybrać, jaki pączek do naszych brzuchów trafi, bądź już trafił.
No a jakie są Wasze ulubione pączusie?
Mój niezmiennie pozostaje w sferze wspomnień – to te pieczone przez moją babcię, pyszne! Z różanym nadzieniem ucieranym z płatków dzikiej róży… Mniam!
Ja dziś nie zjadłam jeszcze ani jednego… A Wy?
Hanna Grabowska-Macioszek