Na starych czterech kółkach

4 maja 2015

Blacha na wysoki połysk, bajeczne kolory i ten błysk reflektora. Mogłoby się wydawać, że zobaczymy już tylko w starych kultowych filmach. Nic bardziej mylnego, bo oto na wiślański Rynek zjechały maszyny, o których posiadaniu może pomarzyć każdy.

 

Bo to właśnie tam do samego serca Wisły przybyły na zlot dawnych samochodów, wypolerowane aż można się było w nich przejrzeć i ich dumni właściciele. Co zaskakujące i wręcz niewiarygodne to większość z tych wspaniałych aut nadal jeszcze przemierza okoliczne drogi. Trudno się dziwić, że wśród zgromadzonych mieszkańców i licznych przyjezdnych turystów, którzy w długi weekend majowy odwiedzili Wisłę, wzbudziły powszechny podziw. Sama z trudem mogę uwierzyć, że takim samochodem można jeszcze jeździć. Chyba bałabym się jednak wsiąść za jego kierownicę, z obawy, że mogłabym zrobić mu krzywdę. Ich majestat i elegancja onieśmiela. Od razu na myśl przychodzą dawne przejażdżki z ukochanym, niedzielne pikniki za miastem, czy stare rajdy samochodowe, które znamy bardzo dobrze z kinowego ekranu.

Jak zgodnie twierdzili w trakcie rozmów z ciekawymi obserwatorami właściciele tych prawdziwych i ciągle jeszcze „żywych” dzieł sztuki, samo dbanie o taki samochód nie wystarcza. Trzeba je kochać, bo każde z nich ma swoją duszę.

Zachwytów nie było końca. A oko ucieszyli nie tylko wielbiciele motoryzacji. Takim samochodem pojechałabym w każdą podróż. I to nie tylko za jeden uśmiech.

Tekst i foto: Hanna Grabowska-Macioszek