Taką wyrażam nadzieję, takie miałabym życzenie…
Nie jest bowiem prawdą, że widzowie dziś tylko wybierają farsy i komedie, a przekonuję się o tym po raz kolejny, tym razem po spektaklu „Królowie strzelców. Sport w cieniu imperium”. Kiedy twórca sceny mówi do widzów o czymś ważnym i gdy to coś ma tak niebanalną oprawę, jak spektakl Piotra Ratajczaka, to ten widz, jestem przekonana, na takie ambitne i poważne propozycje odpowie, odpowie tłumnie i co więcej, zachwyci się nimi, podda się refleksji. Tak jak ja po obejrzeniu „Królów strzelców, po powrocie do domu.
Widzowie, którzy z jakiś powodów „Królów strzelców” nie widzieli, powinni to zrobić jak najszybciej. Dlatego wspaniale byłoby, gdyby spektakl powrócił na stałe do repertuaru Teatru Nowego w Zabrzu. To spektakl nie tylko ważny, ale świetnie zrobiony, energetyczny. Aktorzy wcielający się w znanych sportowców zarażają sportem (nie wierzę, że ja to napisałam!?!), mimo że sport uwikłany w system polityczny nie miał dla nich litości, odbierał sukcesy, medale, a nawet życie!
Moje odczucia? Dawno już żaden spektakl nie poruszył mnie tak bardzo. Taka ciekawostka, że widziałam go już przecież! I po premierze, przyznaję uczciwie, no nie rzucił mnie na kolana. Nidy nie byłam typem sportowca, sportu nie lubię, nie uprawiam go, ale z racji z kolei uwielbienia dla sportu mojego męża, jestem poniekąd na niego skazana (na sport, nie męża). Owszem ciekawy, bo przypominający o takich wydarzeniach, o których albo nie wiemy, albo zapominamy, bo lepiej nie wiedzieć, ale nie była to na pewno moja poetyka.
W kontekście tego, co dziś dzieje się w Ukrainie i jaki był cel zagrania spektaklu: pomoc zespołowi zaprzyjaźnionego z Teatrem Nowym Regionalnemu Akademickiemu Teatru Muzycznego i Dramatycznego w Równem (miasto partnerskie Zabrzu), na „Królów…” patrzy się zupełnie inaczej, inaczej się ich odczytuje. Być może więc dlatego tak mocne wrażenie na mnie zrobił. Sama nie potrafię odpowiedzieć na to pytanie, ale tym razem, rzucił mnie na kolana, wcisnął w fotel. Uzmysłowił, jak bardzo wciąż te wszystkie opowiedziane w spektaklu historie są aktualne. (Niby wcześniej też się to wiedziało!). To szokuje i wywołuje sprzeciw!
Kiedy po premierze rozmawiałam z reżyserem, rozważał „Królów… cz. II”, bo jak stwierdził, wystarczy poczekać na Mistrzostwa Świata w Katarze, a niechybnie dostarczą one ciekawego materiału do podobnych rozważań. Nie Katar jednak taki materiał już dostarczył. – Kontekst tego, że spektakl ten się tak niesamowicie zaktualizował jest przerażający – mówi Piotr Ratajczak. – Idąc przez ulicę, myślę, że to w ogóle jest niemożliwe, żeby w XXI wieku w Europie były czołgi, wojna…to wykracza poza moje rozumienie rzeczywistości. Potem włączam telewizor… I to jest, dzieje się. I też postawa „władców” sportu potwierdza to, co w tym spektaklu. Wciąż cały sport jest skorumpowany, służy tylko tym wielkim „władcom”, dyktatorom, zbrodniarzom i temu, by mogli się wybielać. Czy to co się teraz dzieje, cokolwiek w sporcie zmieni? Wątpię! – zaznacza Piotr Ratajczak. – Sport zawsze pod rękę z taką najbardziej ohydną władzą? Okropne! – stwierdza.
Taki szatański chichot: kultura fizyczna, dyscyplina sportu, zasady fair play, wolność polityczna! Frazesy! Sport, który ze swojego założenia powinien być wolny od polityki: nie ma mowy o antycznych zasadach olimpijskich (aczkolwiek w czasach starożytnych, jak sądzę, albo wiem z literatury i w tym temacie działo się!). – Ta ostatnia scena, bo to my jesteśmy na tym filmie, na którym grają na podwórku w piłkę (spektakl kończy się filmem, na którym mali chłopcy grają na podwórku w piłkę) sprowadzi nasze myślenie, powinno sprowadzić, o sporcie na właściwie tory – podkreśla reżyser „Królów strzelców”.
Narzędzie w rękach polityków, właścicieli klubów. Kiedyś i dziś system, a dziś przede wszystkim wielka kasa. Dlatego postawy znanych sportowców, którzy odmawiają udziału w wydarzeniach sportowych na terenie Rosji są godne podziwu.
„Królowie…” powinni być grani często i właśnie w takiej formie, jak w miniony weekend. Na przestrzeni całej sceny przy dużej widowni, a nie jak pierwotnie z widownią na scenie. Ta oprawa, kiedy aktorzy krążą wśród widzów, robi wrażenie niezwykłe!
Spektakl powstał na podstawie reportaży Zbigniewa Rokity „Królowie strzelców. Piłka w cieniu imperium”.
Polecam gorąco!
Hanna Grabowska-Macioszek
Foto: Paweł JaNic Janicki