A może jednak nie zaskoczyła? W pokrywie śnieżnej, która pojawiła się na Śląsku dziś w nocy, nie dopatrywałabym się elementu sensacji.
Wszak od paru dni we wszystkich stacjach telewizyjnych obwieszczali, że śnieg spadnie już niedługo. Ponadto już co jakiś czas „straszył”, sygnalizując swoje nadejście, więc na pewno nie można powiedzieć, że zaatakował znienacka. Czy zima zaskoczyła drogowców – jak co roku? Myślę, że też nie do końca. Tego śniegu znowu nie ma aż tak dużo, a przy plusowej temperaturze, szybko się on stopi. Główne ulice regionu były czarne, nawet z samego rana. Dziś wczesnym rankiem widziałam też pierwszych odśnieżających chodniki i niestety auta. To znaczy – jakże chwalebna jest ów czynność odśnieżania pojazdu, chodzi mi o to, że bynajmniej nie jest przyjemna. Warto jednak przypomnieć, że za nieodśnieżone auto, można zarobić wcale niemały mandat. Pamiętajmy też o dokładnym odśnieżeniu świateł i tablic rejestracyjnych.
W opozycji do mojej pociechy, która na poranny widok za oknem zareagowała: „Hurra śnieg! Ulepimy dziś bałwana!”, mnie nocny atak zimy zafrapował bardzo. I to wcale nie z powodu chłodu, choć jak pewnie wszyscy wiemy z piosenki Anny Jurksztowicz, dorośli zimą stawiają co najwyżej kołnierze, a nie bałwany, ale dlatego że tradycyjnie opieszale zabrałam się za zmienianie opon z letnich na zimowe. Co prawda jestem na ich zmianę już umówiona, niemniej znów nie zdążyłam tego zrobić przed pierwszym śniegiem. To już chyba taka moja mała tradycja. Śnieżne zaspy na szczęście na razie nie są aż tak srogie, żeby trzeba mnie było z takowej wyciągać traktorem.
Licząc, że moi Czytelnicy są bardziej roztropni, życzę bezpiecznej jazdy i chociaż odrobiny radości z pierwszego śniegu.
Hanna Grabowska-Macioszek