„Książki to nasi najwięksi przyjaciele. Nie zdradzą, nie wyśmieją, a nauczą wiele”. Maksyma ta zapamiętana przeze mnie jeszcze ze szkoły, tak chętnie później wpisywana koleżankom do pamiętników, dziś w trakcie „Wolności czytania” w Chorzowie może pod dużą wątpliwość postawić wartość tej książkowej przyjaźni. Skoro książka ma być naszym największym przyjacielem, dlaczego tak chętnie pozbywamy jej się z domów?
Chętnie, bo nieprzebrane ilości zebranych podczas zbiórki poprzedzającej „Wolność czytania” książek, wskazują niestety na to, że pozbycie się takiego przyjaciela z domu, przychodzi nam niezwykle łatwo. Dlaczego? Bo pochłania ogromne ilości kurzu? Bo przecież dziś prawie nikt już nie czyta książek, ponieważ wszystko wciąga sieć i coraz więcej wydań jest dostępnych w formie elektronicznej? Bo w końcu ileż ich można mieć? Wiele…tak jak wielu przyjaciół można mieć wokół siebie. Z doświadczenia jednak wiem, że nawet najlepsze przyjaźnie, takie na śmierć i życie, które nierzadko całe te życie trwają, bywa, że nagle się kończą, a my budzimy się z pięknego snu o czymś, co było tak naprawdę iluzją. Tak samo może być z książkami. Kto nie wierzy, polecam twórczość Carlosa Ruiza Zafóna. W niej można znaleźć odpowiedź na pytanie, co dzieje się z pogardzanymi książkami. Każdy medal ma jednak dwie strony. Oddane książki, myślę, że jednak będą radością dla kogoś innego, z pewnością znajdą nowych, mam nadzieję, wierniejszych przyjaciół. A takich na ulicy Jagiellońskiej w Chorzowie, gdzie odbywał się książkowy kiermasz, nie brakowało. Jak mówi jedna z autorek biorących udział w „Wolności czytania” Jolanta Krysowata, autorka książki „Skrzydło Anioła. Historia tajnego ośrodka dla koreańskich sierot”, dziennikarka radiowa i telewizyjna, pozbywanie się z domu książek nie musi być czymś negatywnym. – Ja się regularnie pozbywałam z domu książek, bo w czasach kiedy byłam bardzo młodą osobą, książka była wielkim rarytasem, bo tej dobrej nie było na rynku wydawniczym. Zatem się je gromadziło. I później w tej dorosłości, kiedy książki stały się już tak łatwo dostępne, zaczęłam te książki rozdawać, w nadziei, że ktoś je będzie czytał. Wspólnie z mężem założyłam gospodarstwo agroturystyczne z pokaźną biblioteczką i proszę mi wierzyć, tych książek ciągle z niej ubywa, bo ludzie nagminnie pożyczają je na wieczne nieoddanie. I ja się tak strasznie z tego cieszę, że biorą sobie te książki – mówi Jolanta Krysowata. Wypowiedź takiego autorytetu literackiego na ten temat uspokaja, że jednak książki rozdajemy często w dobrej wierze. Organizatorzy zapewniają, że dzień ten dedykowany jest wszystkim tym, którzy interesują się czytelnictwem, książkami. Giełda książek przyciąga prawdziwe tłumy miłośników czytania. W inicjatywie bierze udział wiele chorzowskich instytucji, które prowadziły zbiórkę książek. Udało zgromadzić się ponad 8 tysięcy tytułów. Wśród nich można odnaleźć prawdziwe perełki literatury. Jak twierdza znawcy – zdarzają się wręcz koneserskie „białe kruki”.Program „Wolności czytania” jest przebogaty, bo to nie skupia się tylko na giełdzie. W mieście dzieje się dużo. Między innymi odbędą się spotkania autorskie, warsztaty i prezentacje, spektakle teatralne i wiele innych interesujących wydarzeń. Dzięki takim przedsięwzięciom można wzbogacić swoją domową biblioteczkę o ciekawe egzemplarze, spotkać znane literackie autorytety, a także zastanowić się dokąd zmierza nasze czytelnictwo, czy mamy ulubioną książkę, bądź też kiedy ostatnio udało się nam coś przeczytać. Więcej na stronie Urzędu Miasta Chorzów.
Hanna Grabowska-Macioszek