Nie cieszą się tak wielkim zachwytem jak Boże Narodzenie, a powinny, bo to przecież Święta Wielkanocne są najważniejszym okresem w kalendarzu chrześcijańskim. Jak reszta świąt mają również swoje tradycje i zwyczaje, pogańskiego pochodzenia i nie tylko.
W każdym domu różnią się od siebie, ale jedno je łączy, by polepszyć relację z rodziną. Wielkanoc jest poprzedzona czterdziestodniowym okresem, zwanym Wielkim Postem, który zaczyna się w Środą Popielcową. Święta te są ruchome, czyli co roku wypadają w inne dni. Spowodowane to jest z wyznaczeniem żydowskiego święta Paschy i przypadają w pierwszą niedzielę po pierwszej pełni księżyca, po równonocy wiosennej.
Dawniejsze tradycje były bardzo surowe. Przez czterdzieści dni z diety wykluczano mięsa, tłuszcze zwierzęcego pochodzenia, a w środy, piątki i soboty nic nie jedzono. Najbardziej przestrzegano tych zasad na wsiach. Przez czas postu jedzono głownie ziemniaki, słynne „pyry z gzikiem” czyli z rozdrobnionym serem z mlekiem. Również spożywano śledzie i robiono własnej roboty żury. Więc nic dziwnego, że na święta te oczekiwano w wielką niecierpliwością. Obecnie odchodzi się od tak rygorystycznej diety. U mnie w domu, jedynie w piątek nie jadamy mięs, jedynym wyjątkiem jestem ja sama, gdyż jestem wegetarianką.
Wielki Tydzień zaczyna Niedziela Palmowa, która upamiętnia przybycie Jezusa do Jerozolimy. Palmy to jeden z pogańskich zwyczajów. Dawniej symbolizowały odrodzenie życia na wiosnę i wiązały się z kultem drzew i roślin poświęconym bóstwom. Wierzono również, że mają magiczne moce takie jak np. chronienie domów przed pożarami, zwiększenie urodzaju gleb, czy nawet zapewnienie sobie zdrowia.
W Wielki Piątek, całą rodziną, robimy pisanki. To chyba moja ulubiona tradycja. Najwięcej jest przy tym śmiechu i zabawy. W tym dniu ,wszyscy możemy się wykazać kreatywnością. Jajka symbolizują odrodzenie, a przecież Chrystus zmartwychwstał, czyli powrócił do życia. Dawniej Słowianie barwili je na czerwono (symbol krwi) i składali na wiosnę na grobach zmarłych. „Barwili” czyli pisali, stąd wzięła się nazwa „pisanka”. W ten dzień, jak i Wielki Czwartek oraz w Wielką Sobotę, nie jemy pokarmów mięsnych i jemy tylko jeden posiłek po syta.
W Wielką Sobotę , jak chyba w większości domów, rodzice obdarowują nas słodyczami od „Zajączka”. Jednak nie jest to w cale takie łatwe, gdyż trzeba się natrudzić, by te słodycze znaleźć. Chowają je w różne miejsca np. na samo dno szafy, do doniczek czy nawet, gdy była świetna pogoda, były porozrzucane po całym ogródku. Również w ten dzień, z samego rana, jedziemy do kościoła w Panewnikach, by poświęcić pokarm. Do koszyczka zawsze wkładamy nasze pisanki, kawałek szynki i kiełbasy, kromkę chleba, sól, pieprz, chrzan, baranka wielkanocnego i coś słodkiego. Cały koszyczek ozdabiamy zielonymi gałązkami i piórkami i przykrywamy go serwetką z materiału. Każdy z tych produktów ma swój symbol. Chleb oznacza symbol Chrystusa jako Chleb Życia, jajka, jak już wcześniej wspomniałam, symbolizują początek, zmartwychwstanie. Sól to znak nieśmiertelności, jak również znaczy nawrócenie i oczyszczenie. Wędliny to oznaka dobrobytu, zaś baranek symbolizuje ofiarę. Jezus Chrystus przecież zgodził się umrzeć na krzyżu, w wielkich boleściach, by wybawić ludzi od grzechu.
Po poświęceniu pokarmu, kosztujemy święconkę, jednak to dopiero w Niedziele Zmartwychwstania, spożywamy śniadanie wielkanocne, w którym to możemy jeść mięso. Posiłek ten jest bardziej uroczysty niż w pozostałych dniach roku.
W Poniedziałek Wielkanocy tzw. Lany Poniedziałek zawsze budzi mnie tata z miską wody. Wierzymy, że im więcej chłopaków obleje dziewczynę, tym ona będzie mieć większe powodzenie. Oczywiście w ten dzień również idziemy do kościoła na msze.
Wraz z Wielkanocą, jak już mówiłam, zbliża się wiosna. To cudowny czas. Czas przemian, w którym cały świat budzi się do życia i my też powinniśmy. Musimy zacząć od siebie. W tym czasie budzą się nasze siły witalne i nie możemy tego zmarnować. Może spacer z rodziną czy wspólna przejażdżka rowerowa? Jedno jest pewne. Nie możemy zmarnować tego czasu. Jeśli przez całą zimę narzekałeś na brak pogody, teraz nie masz wyjścia. Pogoda jest, a do lata jeszcze trochę. Może to jest ten czas, by wreszcie zrealizować swoje postanowienia noworoczne? Jednak musimy również pamiętać o swoich obowiązkach. Nie możemy całkowicie się od nich odciąć, a świetna pogoda czasami powoduje, że stajemy się bardziej leniwi na pewne sprawy. Bo komu chce się uczyć, jak na dworze świeci słońce? Nikomu. Ale musimy pamiętać o rzeczach ważnych i ważniejszych i do wszystkiego podejść z dystansem. Z małych kroczków powstanie ogromny krok.
Angelika Tlałka