Świętujemy 100lecie odzyskania niepodległości

9 listopada 2018

Msze święte w intencji ojczyzny i maratony ku jej chwale, koncerty pieśni patriotycznych, pokazy wojskowe, sadzenie dębów, publiczne odtańczenie poloneza, akademie w szkołach, przedszkolach, składanie kwiatów pod pomnikami upamiętniającymi bohaterów tamtych lat i całodniowe transmisje z uroczystości państwowych. Tak przeważnie obchodzimy 11 listopada – dzień odzyskania niepodległości.

 

Po latach zaborów – 122 latach – dzień ten jakże jest wyjątkowy! Jak w tym roku obchodzić go będziemy? 100lecie to wszak niebagatelna rocznica. Uroczystości inaugurują przeważnie msze święte i odśpiewanie „Mazurka Dąbrowskiego” przy akompaniamencie orkiestr dętych. Biel i czerwień to w tym dniu najczęściej widywane kolory, wszyscy dostojni, eleganccy i poważni. Bo sytuacja powagi wymaga!

Ja myśląc dziś o 11 listopada, przypominam sobie swoje niedawne spotkanie z kimś zupełnie niezwykłym. Spotkanie to i ta osoba już chyba na zawsze pozostanie w mojej pamięci. W pamięci tej będę ją przywoływać i wspominać. Tej osoby nie ma już niestety wśród nas. Wiadomość o jej odejściu przyjęłam z wielkim smutkiem. Smutkiem, ale także i taką mimo wszystko otuchą, że dane mi było tak sympatycznie ją poznać, spotkać, porozmawiać i usłyszeć wiele mądrych, ciepłych słów. Od niej właśnie! Barbary Wachowicz, nazywanej pisarką narodu polskiego. Osoba zupełnie niecodzienna! Przy okazji 11 listopada jakże ważne wydają się być jej książki, a jakie pasjonujące! To biografie o wybitnych Polakach, reportaże, publicystyka. Mimo, że twórczość Barbary Wachowicz bardzo mocno opisuje dzieje z czasów II wojny światowej, jest w niej też wiele o losach naszych rodaków z czasów zaborów i I wojny światowej, wielkich rodaków: Tadeuszu Kościuszce, Adamie Mickiewiczu, Juliuszu Słowackim, czy Henryku Sienkiewiczu i wielu wielu innych. W pamięci swej przywołuję wieczór autorski w Chorzowskim Centrum Kultury, w trakcie którego autorka snuła opowieść o nich właśnie. Ich życie, czasy w których żyli, czasy trudne, bo pod kuratelą zaborcy, jawią nam się chyba, mnie na pewno, jako taka trochę „bajka”. Czy chciałabym w niej żyć? Chyba niekoniecznie!  Na pewno jednak wzbudza we mnie ten dziwny podziw, szacunek, dumę, poczucie, że wielcy bohaterowie oddali życie za nasz kraj, za między innymi mój komfort życia obecnie, że ja na ich miejscu… Wzbudza właśnie tę nostalgię. Mimo, że nigdy w tamtych okolicach nie bywałam, ani nie żyłam, tęsknię za pagórkami leśnymi i polami zielonymi daleko nad błękitnym Niemnem „rozciągnionymi”, zderzając się codziennie z teraźniejszością, w której przez okno w szklanym domu, nie często spoglądam przez różową szybkę. Odzyskanie niepodległości po zakończeniu I wojny światowej musiało być dla wielu zjawiskiem dziwnym. Ta wymarzona rzeczywistość, ta upragniona wolność, jak sądzę, daleka niejednokrotnie była od wyobrażeń, pragnień. Ważnym jest, by zachowywać pamięć o czasach minionych, ale cieszyć się jednak tym, co mamy tu i teraz. Na tym według mnie polega właśnie wymiar współczesnego patriotyzmu, by docenić ten spokój, wolność i względny dobrobyt, który mamy właśnie dzięki takim bohaterom – ludziom, którzy za i dla nas niejednokrotnie oddali życie. Pomimo, że lampasów nie nosili, ni srebra, ni złota. Myślę, że 100-letnia rocznica odzyskania niepodległości to dobry przyczynek ku temu, by się nad tym zastanowić. Ja się zastanawiam i odbywam sentymentalną podróż w czasy minione.

Hanna Grabowska-Macioszek