Kto już jadł, może śmiało powiedzieć, że karnawał ma zaliczony. Z jego końcem to potrawa obowiązkowa. A przynajmniej być powinna.
Mowa oczywiście o śledziku… Tak jak w Tłusty Czwartek nie wypada nie zjeść pączka, tak w Dniu tak zwanego śledzika, powinno zjeść się właśnie tenże gatunek ryby. Jasne też, że zarówno do jedzenia pączków, jak i śledzi nikt nikogo przymuszać nie może, ani nie chce. Celebrowanie „śledzika” nie jest jednak tak popularne, aczkolwiek wielu z nas z pewnością dziś wyruszy na spotkania ostatkowe, by przy śledziku godnie karnawał pożegnać. Pech, że to wtorek, bo jak powszechnie wiadomo… rybka lubi pływać, a jak popływamy za dużo, środowy poranek jakże pokutny okazać się może.
Przyznaję uczciwie, że za śledzikiem jako rybką nie przepadam, niemniej w mojej lodówce już „pływają”, więc jeśli najdzie mnie niespodziewana ochota, to hulaj dusza… Przed Popielcem 40-dniowym Wielkim Postem niech jeszcze pohula… Niekoniecznie przy śledziku.
Hanna Grabowska-Macioszek