Ten ze zdjęcia już dawno zniknął w mojej buzi. Tak i jego poprzednicy. A Wy jak rozpoczęliście tłusty czwartek?
… dwa, trzy, cztery… Mmmm… Nie ma to jak zasłodzić się z samego rana i wierzcie mi, dzień, świat po zjedzeniu takiego pączka/pączków od razu wygląda lepiej. A jak będzie wyglądał wieczór? Jak sądzę, tak jak co roku…
Mój tłusty czwartek rozpoczął się już wczoraj. W te pędy pojechałam do sklepu, by całą paletę okrąglutkich pączusiów zakupić. Gdy w dniu tłustego czwartku bowiem, otwieram oko, lubię gdy do porannej kawy na śniadanie mogę pochłonąć już pierwszego pączka. I tak pod znakiem pączka upływa mi cały dzień. Mmmm… jakie one śliczne! Aż uśmiechają się do mnie: „zjedz mnie, zjedz”!
Niektórzy jednak chyba hołdują tej samej tradycji, co ja, bo właśnie wczoraj wiele osób już pączki kupowało, co więcej – jadło! Ja rozpoczynam uczciwie w czwartek, z samego z rana, bo tak jak już wspominałam, na śniadanie już pierwszy pączek musi być zjedzony. Potem drugie śniadanie, obiad, podwieczorek… i szczęśliwie zbliżamy się do kolacji, w trakcie której … na pączki już przeważnie patrzyć nie mogę, jak i przez cały kolejny rok. Sami spróbujcie. Ja kultywuję to od lat. W tłusty czwartek niczego innego poza pączkami nie spożywam.
Życząc słodkiego tłustego czwartku, kolejnego pączka zajadam!
Hanna Grabowska-Macioszek