Małe, duże, żółte, brązowe, z oberwanym uchem i lepkie od przytulania i buziaków, a przede wszystkim pluszowe. Takie właśnie są nasze misie, które dziś obchodzą swoje święto.
Przypadający 25 listopada Dzień Pluszowego Misia, to jeden z takich dni w roku, kiedy nawet te nieco starsze dzieci – dorośli – powracają do minionych dni dzieciństwa, z sentymentem wspominają chwile, gdy wspólnie z misiem właśnie przeżywało się beztroskie przygody i odkrywało świat z naszej wyobraźni. Na tym właśnie polega moc tej pluszowej maskotki, bo czy ktoś z nas myśląc o pluszowym misiu, ma jakieś negatywne skojarzenia? Chyba nie? Dlatego wielu dorosłych, choć zapewne niektórzy niechętnie się do tego przyznają, ma jeszcze swoich misiowych przyjaciół z lat młodości. Stanowią pomost między realnym światem dorosłych, a tym dawnym minionym dziecięcym, do którego tak chętnie wracają wspomnieniami.
Pluszowe misie tak słynne na cały świat, w końcu doczekały się ekranizacji swoich przygód. W gronie najbardziej znanych znalazł się Puchatek o bardzo małym rozumku, Uszatek z klapniętym uszkiem, Paddington w czerwonym kapeluszu, Koralgol, który bardzo chciał się nauczyć śpiewać, czy Beniamin, który żyje sobie we własnym tajemnym misiowym świecie oraz całe mnóstwo nowych misiów, których losy śledzimy z dużym zaciekawieniem.
Za co zatem kochamy nasze misie? Za ich miękkie pluszowe futerko, za mądre guzikowe oczka, za uszy, które zawsze wysłuchają naszych zwierzeń. W chwili zwątpienia i smutku to do nich najchętniej się przytulamy, opowiadamy, co nam leży na sercu.
Z okazji Dnia Pluszowego Misia, kupmy tym naszym misiom baryłeczkę miodku, albo przygotujmy dobry obiad, jak wrócą z pracy do domu, a z pewnością z lubością zamruczą nam do ucha.
Tekst i foto: Hanna Grabowska-Macioszek