Kto już gra i kupuje?

19 października 2021

No przyznajcie się?

Moje pudło już oficjalnie zostało rozpakowane i dogłębnie spenetrowane przez moją córkę: „O mamo, patrz! Jeszcze tak pięknych pionków do gry nie widziałam! O zobacz!” Bebok, Spodek, Gwiazda i inne miniaturowe symbole Śląska, które tym razem przeistoczyły się w pionki… „A tu można kupić dom Lilki, ale fajnie. I jest Bajka Pana Kleksa. Zobacz, jak to jest pięknie zrobione. Tu się wkłada karty, żeby był porządek w trakcie grania”. Nie mogę się doczekać, kiedy zagramy”.

– Już wręcz mnie ręka swędzi, żeby móc zacząć grać – mówi prezydent Katowic Marcin Krupa. – Niestety jeszcze czeka mnie trochę obowiązków w pracy, ale nie wyobrażam sobie, żeby ktoś nie chciał zagrać w tę grę podkreśla prezydent Krupa.

No ja też sobie nie wyobrażam! Estetyczna, kolorowa, po prostu pięknie wydana ucieszy z pewnością każdego lokalnego patriotę, ale i zainteresuje turystów, oraz wszystkich eksplorerów, którzy zechcą perełki architektoniczne, przestrzenne i inne walory Katowic odkryć. Zainaugurowano katowicką edycję gry Monopoly. Na planszy znajdziemy wszystkie ważne i słynne obiekty i miejsca w mieście. Jest Spodek i Kukurydza, a także Muzeum Śląskie, galerie handlowe i wiele innych. Zasady? Żadne inne, niż te dobrze wszystkim znane, bo w Monopoly grał chyba każdy. – Kapitalny pomysł, który zrodził się przy okazji organizacji przyszłorocznego wydarzenia Światowego Forum Miejskiego, które odbędzie się w mieście, żeby je w ten sposób właśnie wypromować wśród gości, którzy do Katowic przyjadą, przyjeżdżają i mieszkańców. Gra pomoże odkryć to, co w Katowicach najcenniejsze, najatrakcyjniejsze, przypomnieć sobie o wartościach w tym mieście, jak ono się zmienia. Na co dzień zapominamy o tych zmianach. Potem niejednokrotnie jesteśmy zaskoczeni, że było tak, a jest inaczej, że pojawiło się coś nowego, coś się zmieniło – mówi Marcin Krupa. – Nie wyobrażam sobie takiej gry 20, czy 30 lat wcześniej – stwierdza prezydent.

A Katowice rzeczywiście zmieniły się w ostatnim czasie ogromnie. Co więcej, spotykając ludzi, odwiedzając znajomych z innych miast, wielokrotnie dowiaduję się, że ktoś ma taka fantazję, by z Krakowa (uwaga z Krakowa!) przyjechać tylko na kawę, czy obiad do Katowic, bo jest już gdzie ja wypić, smacznie zjeść, a przy okazji coś ciekawego zobaczyć. – Tego wreszcie doczekaliśmy, że jesteśmy na równi z tymi pierwszoligowymi miastami w Polsce. Wielu obcokrajowców też przyrównuje swoje miasta do naszego i są zadziwieni tym tempem zmian – kwituje Marcin Krupa.

Hanna Grabowska-Macioszek