Nie opuszczają zawodników, nie opuszczają kibiców. Nawet, przyznaję się, ja im ulegam.
A mowa oczywiście o emocjach związanych z Toru de Pologne. Wczoraj uczestnicy z Tarnowskich Gór przyjechali do Katowic, mijając po drodze między innymi Siemianowice Śląskie. Dziś ze Stadionu Śląskiego pojadą w kierunku Zabrza. Pojawią się między innymi w Chorzowie, Rudzie Śląskiej, Rybniku, Gliwicach, Czerwionce Leszczyny i wielu innych miastach.
Jak pod wpływem organizacji Toru de Pologne zmienia się miasto, miałam okazję obserwować w Katowicach. Trasa przejazdu w okolicy Spodka była zupełnie niedostępna dla wszystkich użytkowników ruchu drogowego przez cały czas trwania wyścigu. Utrudnienia komunikacyjne? No trudno! Chociaż z pewnością co poniektórzy utyskiwali. Wszystkie narzekania są warte jednak tej cudownej atmosfery, jaka towarzyszyła temuż etapowi przejazdu. Morze ludzi przy barierkach! I ten nieprawdopodobny pęd kolarzy. To naprawdę robiło wrażenie. Przyznaję, że nawet ja uległam w tym roku emocjom Tour de Pologne, choć wcześniej należałam raczej do grona tych, którzy wyrażali swoje niezadowolenie na temat komunikacyjnego paraliżu ulic w tym czasie. A teraz! Oglądam. W telewizji i na żywo. Mimo, że jak wiecie, fanką podobnych wydarzeń nie jestem. I … No i jest moc!
Już jutro kolarze powoli będą opuszczać śląską ziemię. Z Jaworzna pojadą w kierunku Kocierzy, by w kolejnych w kolejnych etapach powrócić do Małopolski i finiszować w Bukowinie Tatrzańskiej.
Hanna Grabowska-Macioszek