A tak naprawdę dzieciom i teatrom lalkowym.
Foto: HaWa
Wystartował bowiem 14 Międzynarodowy Festiwal Teatrów Lalkowych Katowice Dzieciom i trwać będzie aż do soboty 1 października. Czeka nas zatem prawdziwa podróż do świata lalek, aktorów, a co za tym idzie magii, bo tak jak sztuka teatru w sposób nieokiełznany potrafi rozbudzić wyobraźnię, nauczyć wrażliwości i postrzegania świata w sposób nie zerojedynkowy, to chyba nic innego nie może się z nią równać. Już od momentu, kiedy na widowni zapada ciemność, gasną wszystkie światła, właśnie ta magia się zaczyna… To rzecz nieprawdopodobna, a w dodatku kiedy do głosy dochodzą lalki, to potęga tej magii ma taka siłę rażenia, że na mnie osobie dorosłej, która niejeden spektakl teatralny widziała, robi to wrażenie niezwykłe. Więź lalki z aktorem! Trudna do ogarnięcia!
A magia teatrów lalkowych wybrzmiewa w dodatku międzynarodowo. Na zaproszenie organizatora – Śląskiego Teatru Lalki i Aktora „Ateneum” do Katowic przyjechały zespoły teatrów lalkowych z całej Polski, ale i z Niemiec, Węgier, Słowenii i Litwy i to jest atut nieprawdopodobny, bo wydarzenie daje możliwość poznania tej sztuki także prezentowanej przez twórców z Europy, ich postrzegania tej magii właśnie. Walorem absolutnym natomiast dla mnie jako widza jest fakt, myślę, że nie będzie to nadużycie, jeśli napiszę, że festiwalem żyją całe Katowice, bo jest on obecny i widoczny w wielu miejskich przestrzeniach. Na scenie Ateneum – to oczywiste, ale i na scenie Pałacu Młodzieży i Teatru Śląskiego, a także w Galerii Ateneum. Proszę mi wierzyć – dzieje się!
Na inaugurację dwa poruszające spektakle: „Kruk krukowi” Danuty Pawlak w reżyserii Przemysława Jaszczaka, a w kreacji Teatru Lalki i Aktora w Wałbrzychu. Poruszająca, wzruszająca i bardzo mądra opowieść o tym, jak podziały społeczne mają destrukcyjny wpływ na nasze relacje. Że ponad podziałami i razem możemy więcej, lepiej, radośniej. Finał, mimo że spektakl porusza niełatwe tematy i to pokazane w sposób bardzo wyrazisty, ma wydźwięk kojący, daje nadzieje, a całość to po prostu zjawiskowa kompilacja szałowych kostiumów, scenografii i niezłej gry aktorskiej. Tu znaczącą rolę odgrywa cień i tu nie ma żartów bynajmniej, bo przekonujemy się, jaki wilk w nas siedzi. Drugi obraz to propozycja Teatru Maska w Rzeszowie – obłędna „Biruta i tajemnica rzeki” autorstwa Katarzyny Matwiejczuk w reżyserii Przemysława Jaszczaka. Moja ulubiona forma lalek, kiedy aktor przywdziewa na siebie lalkę. Robi to wrażenie! A szczególnie, kiedy w końcu zrzucamy maski, dając sobie i innym w końcu uzmysłowić, że wcale nie jest dobrze, tak jak jest. Tu nawet łzą wzruszenia zaszkliły mi się oczy. W spektaklu zostały też zastosowane i duże lalki poruszane przez aktorów i maski i bardzo ciekawa scenografia, niby oszczędna, ale jakże wymowna. Mówię zatem: poproszę o więcej i po to więcej sięgam chętnie, zachłannie wręcz, planując w grafiku kolejne festiwalowe wydarzenia, w których mam przyjemność brać udział nie tylko jako patron medialny!
Hanna Grabowska-Macioszek