Fasolowa zachwyciła

30 lipca 2018

Mimo, że ugotowana bez odrobiny soli, ale za to z ogromną ilością naturalnych przypraw, które wydobyły smak, nie do opisania.

 

No tak, kto bowiem spotkał się z taką ekstrawagancją, by opisywać smak. Słaba sytuacja, bo jeśli nie możemy go poczuć, to lepiej chyba nie opisywać. Gra niewarta świeczki. Niemniej kilometrowe kolejki do stanowiska, z którego była nalewana świadczą o tym, że opisania jest warta, a na pewno to wielkie zainteresowanie, jakim się cieszyła. Jak się dowiedziałam, zupa fasolowa jest równie popularna na Śląsku jak rosół, czy żur i znana w każdym obszarze naszego regionu, choć tym razem warzona była przez mistrza kulinariów z Jastrzębia Zdroju. Co ciekawe, jak zapewniał Michał Bałazy, nie dodał do niej nawet szczypty soli, mało tego! Do żadnej potrawy, nie dodaje soli, co dla mnie suto doprawiającej wszystkie potrawy, było co najmniej szokujące. Niemniej, jak się przekonałam zupa taka może smakować i to bardzo. Dociekliwych nie brakowało! Pana Michała po prostu zasypywano pytaniami, jak powstaje taka zupa. A co, a ile, a kiedy. Mimo że odpowiadał cierpliwie, myślę, że nie do końca odkrył tajniki swojego przepisu na fasolową. Niektórzy jedli po trzy, cztery porcje. A takie rzeczy zadziały się na Jarmarku Produktów Tradycyjnych, który odbył się w Muzeum „Górnośląski Park Etnograficzny w Chorzowie”. Pomimo nagłej rzęsistej ulewy w trakcie imprezy, wydarzenie przyciągnęło prawdziwe tłumy. Jak podkreślał dyrektor  muzeum Andrzej Sośnierz zainteresowanie imprezą wynika ze znudzenia produktem globalnym i masowo dostępnym. – Ludzie chcą spróbować czegoś innego, niż produkt dostępny w marketach – mówi dyrektor Sośnierz. – Smak potraw tradycyjnych preparowanych wedle starych domowych receptur jest nie do przecenienia – zaznacza.

A więcej na ten temat już w najbliższym wydaniu Gońca Górnośląskiego, które w dystrybucji od 2 sierpnia.

Hanna Grabowska-Macioszek