Emocje, sentymenty i kawał historii nie tylko tej sportowej

28 października 2022

Katowic, regionu, ale głównie mieszkańców! Czyli dawny „Kolejarz” odzyskał swój blask.

Opromieniało i grzało go dziś nie tylko słońce, ale wszyscy którym przywrócenie go do życia leżało od wielu, wielu lat na sercu. Wielu, bo jak mówił w trakcie uroczystego otwarcia prezydent Marcin Krupa, „sprawa” ta od lat 90-tych ubiegłego wieku spędzała sen z powiek kolejnym włodarzom Katowic. – 30 lat potrzebowaliśmy na to, by wreszcie ten obiekt przejąć, kupić grunt i rozpocząć rewitalizację. Emocjonalnie jestem bardzo związany z tym miejscem – zaznacza Marcin Krupa. – Będzie mi zatem trudno powiedzieć coś w tak wielkim skrócie, nie chciałbym przegadać też tego otwarcia, ale – rozpocząć już zmagania sportowe na tym obiekcie.  Chciałbym za to bardzo mocno, ale bardzo mocno zaznaczyć, że tego obiektu by nie było, gdyby nie jedna z osób, której niestety – i to jest mój wielki błąd – nie zaprosiliśmy oficjalnie na dzisiejsze otwarcie. To pan Jan Boronowski, mieszkaniec, społecznik, który od początku zabiegał o to, by ten obiekt przeszedł w ręce miasta i żeby później go wyremontować i udostępnić naszym mieszkańcom – podkreśla prezydent Krupa. – Mam jednak nadzieję, że ci którzy znają Pana Janka, dadzą mu znać, że jednak o nim pamiętamy. Mam nadzieję, że się nie obrazi, że tutaj przyjdzie i zobaczy, ale będzie też korzystał czynnie.

– Stadion „Kolejarz” ze swoich lat dziecięcych, wieku dorastania, pamiętam jako miejsce uprawiania sportu. Pamiętam doskonale silną reprezentację lekkoatletyczną, kluby piłkarskie funkcjonujące tu w ramach „Kolejarza Katowice”. Sam grałem w nim w „Trampkarzach”. Na tym boisku strzelałem bramki. ten obiekt służył naszym mieszkańcom, różnym kołom sportowym, które w otoczeniu tego boiska działały. Były i zawody międzyszkolne. To był zawsze wspaniały czas, bo poza tym oczywiście, że przepadały nam lekcje, co nas ogromnie cieszyło, to czynnie na sportowo spędzaliśmy tu piękne chwile, rywalizując między sobą: w biegach, skokach w dal, piłce nożnej i wielu innych dyscyplinach, w których specjalizowali się poszczególni uczniowie – wspomina prezydent Katowic.

Myślę, że nie tylko pan prezydent z „Kolejarzem” ma tak cudowne wspomnienia. Chyba każdy, kto mieszkał w pobliżu stadionu, nawet z tego okresu, kiedy obiekt popadł w ruinę. Był wszak na trasie powrotu ze słynnych katowickim klubów studenckich w tamtejszej Ligocie, miejscem spotkań z przyjaciółmi, a nawet randek! Nawet jednak w tamtym czasie, gro społeczników dokładało wszelkich starań, by „Kolejarz” nie zapadł się kompletnie pod ziemię. Dbali, by przycinać trawę, sadzić ją w miejscu ubytków. – To wielka rzecz! I bardzo za to dziękuję – kwituje Marcin Krupa.

Dziś robi tak wspaniałe wrażenie! Sztuczna murawa niczym jedwabisty dywan! Tartanowa bieżnia, jupitery, estetyczne, komfortowe zaplecze, trybuny. Tak nawet ja to napiszę: jedna przyjemność tam przebywać! Co ciekawe, włodarze miasta, jak i gospodarze obiektu, a także można powiedzieć główny pomysłodawca były rektor AWF, a dziś szef AZS AWF profesor Adam Zając, jest plan, by Katowice i Śląsk na polskiej arenie sportowej bejsbolem rozsławić! Pomysł co nieco szatański, ale jak pokazuje przykład „Kolejarza” dla chcących, nie ma rzeczy niemożliwych. A tu nie tylko są chęci, ale doświadczenie, wiedza, więc to plan jak najbardziej realny.

Życzę, by się zrealizował! A wszystkim korzystającym z nowo otwartego obiektu sportowego – sukcesów na miarę wychowanków katowickiej AWF i AZS AWF!

Hanna Grabowska-Macioszek