Czerwony mile widziany?

2 października 2020

Bo to właśnie ulubiony kolor Utopka. Będzie okazja się z nim spotkać w Muzeum „Górnośląski Park Etnograficzny w Chorzowie”.

A to spotkanie już jutro o 17.00 – „Bery i bojki w chorzowskim skansenie”. Czyli bajanie przy ognisku na małej łące w gawędzie wędrownego cygana. – Opowieść o Utopku – mówi Stefan Mazur z Działu Edukacji Muzeum „Górnośląski Park Etnograficzny w Chorzowie”. – Wędrowny cygan ze swoim kramem będzie snuł, a tym samym przybliżał straszną historię dawnego śląskiego Demona – zaznacza Stefan Mazur.

Ale aż tak strasznie chyba nie będzie, bo wydarzenie adresowane jest dla rodzin z dziećmi, a zatem i dużych i małych i organizatorzy na pewno nikogo przestraszyć nie chcą, a raczej dobrą zabawę zapewnią… No jak to zwykle z muzeum.

Utopek, albo Utopiec to dawny demon, który drzewiej na Śląsku straszył. Jego historia związana jest właśnie z tamtymi wierzeniami. Utopek według legend, podań zamieszkiwał okolice rzek, czy innych akwenów wodnych, porywał pijanych chłopów bądź kobiety lekkich obyczajów, a jego ulubionym kolorem był czerwony. – Był szczególnie łasy na czerwone części garderoby, na przykład tak popularne wtedy u dziewcząt wstążki zaplatane we włosy. Trzeba było się mieć zatem na baczności – przestrzega Stefan Mazur. – Legendy głoszą, że jeszcze w czasach współczesnych można napotkać Utopka. Lepiej zatem uważać, gdy wracamy do domu po suto zakrapianej imprezie w pobliżu jakiegoś zalewu. Licho nie śpi! – zaznacza ekspert z Działu Nauki muzeum.

Utopek – jeden z najpopularniejszych obok Beboka strachów śląskich, demon wody. Z wyglądu był bardzo charakterystyczny. Jego ciało było pokryte zieloną rybią łuską, a stopy i dłonie miał podobne do żabich. Miał długie, rozwichrzone, białe włosy. Z racji ulubienia sobie czerwonego koloru, przeważnie miał właśnie czerwone spodnie, fioletową koszulę, a na głowie kapelusz. Jego atrybutem była fajka, bo podobno był nałogowym palaczem.

Czy zatem jeśli jutro przywdziejemy czerwony element garderoby, możemy obawiać się porwania? – Nie, nic z tych rzeczy! – uspokaja Stefan Mazur. – Co najwyżej, Utopek chętnie się z nami na ten czerwony element wymieni – dodaje.

Na wszelki wypadek jednak odradzam. Kto go tam wie, tego naszego Utopka?

Hanna Grabowska-Macioszek

Foto: pozyskane dzięki uprzejmości Muzeum GPE