W Mieście Aniołów?


Nie inaczej, bo Siemianowice Śląskie powoli tak są nazywane, a co ciekawe za ich przykładem idą powoli inne gminy, podobno są już takie na Opolszczyźnie? O co chodzi? – Miasto Aniołów – Heaven Wins – cieszę się, że święto wprowadzają też i inni samorządowcy. Przed chwilą dowiedziałem się i pozytywnie mnie to zaskoczyło – mówi prezydent Siemianowic Śląskich Rafał Piech. – Wiele szkół w mieście – nie tylko katolickich – angażuje się też w to wydarzenie i mam nadzieję, że będzie to nasza piękna tradycja. Przecież niekoniecznie musimy wszystko kopiować ze Stanów Zjednoczonych. Mamy wiele swoich pomysłów, obyczajów, z których jesteśmy dumni. Wprowadzajmy i celebrujmy je – stwierdza Rafał Piech.
Trzecia edycja Heaven Wins pokazuje, że trop chyba jest dobry. Święto bowiem przypadło do gustu mieszkańcom. Chętnie sięgają do koszyczka po cukierek i karteczkę z dobrym uczynkiem.
Czyżby zatem w Siemianowicach Śląskich nie można było uświadczyć żadnej wydrążonej dyni? – Dziennikarze zadają mi takie pytanie: czy ja zakazałem obchodów Halloween w mieście? Odpowiadam, żeby wskazali mi jakiegoś prezydenta w Polsce, który z ramienia samorządu organizuje Halloween. Nie znam takiego. To przecież nie prezydenci organizują tego typu wydarzenia. Ja nie zakazuję niczego. Każdy angażuje się w to co uważa, decyduje o tym, co chce robić. Mamy wolną wolę. Jak ktoś chce i lubi sobie zorganizować Halloween, ma do tego prawo. Ja jako gospodarz miasta podjąłem taką decyzję, że na gruncie miejskim będziemy organizować coś co jest pozytywne, kojarzy się z radością, dobrą mocą, a aniołki zawsze postrzegane są jako coś dobrego i miłego – tłumaczy Rafał Piech.
Jak przebiega w Siemianowicach Śląskich Heaven Wins? Warto zaznaczyć, że dobre wartości najlepiej wdrażać poprzez zabawę. – Świętujemy od samego rana. Około 100 aniołków – przebranych dzieci z naszych szkół – spaceruje po mieście z koszykami pełnymi cukierków i serduszek odblaskowych, które rozdają, częstując siemianowiczan – tłumaczy prezydent Rafał Piech.
Był też element sportowy w postaci sztafety na bieżni w Parku Pszczelnik.
Przebrane za aniołki dzieci to piękny wzruszający obrazek. Napotykane dziś chociażby w okolicy cmentarzy siemianowickich, wywołują na twarzy uśmiech i rozczulają obłędnie. A gdy jeszcze ten cukierek, to moja ulubiona „krówka”… No to jakże się to nie rozpłynąć, choć nie była to tzw. „ciągutka”. A mój dobry uczynek? „Porozmawiaj dzisiaj z bliską Ci osobą, z którą dawno nie rozmawiałeś. Możesz zadzwonić, ale zrób to”. Zrobię!


Finał Heaver Wins w Parku Pszczelnik. Na uczestników czeka wiele atrakcji. Początek o 17.00.
Hanna Grabowska-Macioszek
Foto: UM Siemianowice Śląskie
Na ten temat także w najnowszym wydaniu papierowym Gońca Górnośląskiego, które w obiegu już po 4 listopada.