Zawsze chętnie…

8 sierpnia 2022

Powracam do Grecji. Tym razem lot rzucił mnie na Rodos.

Od kiedy pamiętam, fascynował mnie świat antyczny, a gdzie najlepiej jeśli nie w Grecji można go odkrywać, przeżywać i zachwycać się. Zauroczona grecką mitologią, z największą radością to robię i co jakiś czas powracam, by przenieść się do starożytnej epoki, w której greccy bogowie, boginie stąpali po tamtejszych plażach i żyli nierzadko wśród zwykłych mieszkańców.

Tym razem w powietrzu czuć było rzecz jasna legendę słynnego Kolosa. Wszechobecnego. Trudno bowiem o pocztówkę, magnez, czy inny gadżet, którego by nie ozdabiał. Słynny mitologiczny olbrzymich rozmiarów posąg przedstawiał Boga Heliosa, jak samo imię wskazuje – greckiego Boga Słońca. Zbudował go niejaki Charles z Lindos (miasteczko jest przepiękną perełką Rodos i polecam, by wybrać się tam na zwiedzanie twierdzy). Prace nad posągiem, jak nietrudno się domyślić, sięgają lat sprzed naszej ery. Giganta ustawiono przy wejściu do portu w Rodos, co miało symbolizować porażkę wojenną Demetriusza Poliokretesa, który w początku lat 300-tych oblegał miasto. Posąg liczył ponad 30 metrów, a ustawiony ponadto na piedestale, wydawał się jeszcze wyższy. Tak naprawdę nikt nie wie, jak dzieło to wyglądało, ponieważ nie przetrwał do czasów nowożytnych. Uległ zniszczeniu wskutek trzęsienia ziemi. Trudno nawet o dokładne zlokalizowanie miejsca, w którym stał. Niektóre bowiem zapisy podają, że Kolos Rodyjski stał w rozkroku, tak że wpływające do portu statki przepływały pomiędzy jego nogami. Inne źródła podają, jakoby stał po prostu na wspominanym już piedestale. Jest jednym z siedmiu cudów świata.

Sama wyspa – różnorodna, bogata w urozmaicone plaże. Przykładowo w jednej miejscowości, przy jednej linii brzegowej bywa różnie. Złocisty piasek, by 100 metrów dalej leżeć na skałach, kamyczkach, czy piasku zgoła niezłotym. Tradycyjne greckie tawerny kuszą za dnia dobrym jedzeniem, by po zmroku spędzić w nich uroczy wieczór przy muzyce na żywo. I co najważniejsze jest ciepło! Ciepło w powietrzu, ciepło w morzu. Wymrożona polską wiosną, upajałam się po prostu greckim upaliskiem.

Jeśli ktoś lubi zwiedzać, to bardzo polecam po prostu komunikację miejską. Autobusy jeżdżą co parę minut, są klimatyzowane i w porównaniu z wynajęciem auta – tanie. I można nimi objechać całą wyspę, bo to tylko niecałe 80 km długości. Blisko 1400 km², więc… Jeśli komuś w duszy gra, będzie mógł w trakcie urlopu zwiedzić całą wyspę.

Natomiast bywając już w Grecki wyspiarskiej, wszystkie tamtejsze miasteczka klimat mają podobny: port i przy porcie twierdza (najczęściej). Niemniej zarówno ta kontynentalna, jak i właśnie wyspiarska to moje ulubione klimaty, więc jeśli tylko los tak zechce, powrócę do Grecji jeszcze nie raz.

A w tym roku, jak się okazuje, Grecja i Rodos właśnie to ulubiony kierunek Polaków. Trudno się dziwić.

Hanna Grabowska-Macioszek