W plenerze na rowerze, czyli o pasji do dwóch kółek

29 czerwca 2017

Jak to zwykle bywa w przypadku wielkiej pasji, zaczęło się bardzo niewinnie – przyniesieniem roweru z piwnicy. Nikt chyba wówczas nie przypuszczał, że rowerowe wyprawy wypełnią niemal cały wolny czas Marcina z Katowic i jego rodziny. Co więcej – przerodzą się w coś nieco bardziej na poważnie…

 

– Około pięć lat temu wyciągnąłem swój stary rower z piwnicy rodziców… Z początku było to tak zwane jeżdżenie „wokół komina”, czyli nic nadzwyczajnego. Od czasu do czasu po prostu wychodziłem z domu, by pojeździć na rowerze. Każdy, jak sądzę, czasem tak robi – mówi pochodzący w Katowic Marcin (nazwisko do wiadomości redakcji). – W 2015 roku można powiedzieć, że nastąpił przełom. Razem z moim kolegą Bartkiem wziąłem udział w nocnym rajdzie rowerowym. To impreza znana bardziej jako Night Biking Katowice. W tym samym roku po wielu latach spotkałem swojego innego kolegę Marcina, który też lubił pojeździć sobie na rowerze, ale nieco bardziej ambitnie niż ja wówczas. W trakcie naszego spotkania zaplanowaliśmy rowerową wyprawę w Beskidy do Wisły i co ciekawe – na planach się nie skończyło, bo nasze zamierzenia znalazły swój finał wiosną przyszłego roku – wspomina katowiczanin.

A o tym, wyniknęło z wiślańskiej wyprawy dwóch Marcinów można przeczytać na łamach lipcowego Gońca Górnośląskiego, którym zapełniają się już punkty dystrybucyjne.

Hanna Grabowska-Macioszek