No nie do końca samotnie, bo w drodze do schroniska napotkałam już zapalonych turystów.
Fakt ten zupełnie nie dziwi. Piękna pogoda plus tęsknota za łonem natury równa się górska eskapada. Szlak turystyczny wiodący zatem z serca Jawornika (Wisła) na Soszów był bardzo mocno eksploatowany.
Ja marzyłam o nim od dawna i jak nietrudno się domyślić, wędrówka w znane i ulubione okolice naładowała moje akumulatory. Taka wyprawa był zbawienna i oderwanie się od wiadomej rzeczywistości, na pewno podziałało terapeutycznie. Słońce, góry, najpiękniejsze jaworniańskie łąki i piknik na trawie… No czyż można wymarzyć sobie lepszy sposób na spędzenie dnia? Dla zdrowia, ruchu, kondycji i oka! Wszystko co najlepsze!
W trakcie mojej wizyty na Soszowie wszelkie zasady zachowania bezpieczeństwa w tamtejszym schronisku są surowo przestrzegane. Obiady serwowane na wynos, w kolejne po nie zamaskowana twarz i zachowanie odpowiedniej odległości. Miejsca, w których można zjeść (ławy, stoliki) na razie niedostępne, ale koc i polana przed obiektem atrakcyjniejsza się wydaje – przynajmniej dla mnie.
Zachęcam każdego, by podobny reset sobie zafundował!
Hanna Grabowska-Macioszek