Na taką zabiera nas niezwykły rysownik i trener motywacyjny Mariusz Kędzierski. Jego prace krążyły w ostatnich dniach po śląskich miastach. Dziś artysta wyruszył już do Paryża.
A zatem i paryżanie będą mogli zachwycić się jego rysunkami, a podziwiać je mogli już mieszkańcy niemalże wszystkich krajów świata – między innymi w Singapurze, czy Stanach Zjednoczonych, bo portrety autorstwa Mariusza Kędzierskiego objechały prawie cały glob. Nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, bo przecież wielu artystów pokazuje swoje prace w światowych galeriach, gdyby nie fakt, że rysownik urodził się bez rąk. Patrząc na jego szkice, trudno uwierzyć, że będąc osobą niepełnosprawną, można tworzyć tak genialne obrazy. – To motywacja ambicjonalna – tłumaczy Mariusz Kędzierski. – To takie zjawisko, któremu i ja też ulegałem, że osoby niepełnosprawne chcą pokazać wszystkim, że stać je na coś więcej. Dlatego takie osoby osiągają czasem lepsze wyniki, większe sukcesy, niż pełnosprawni. Bo muszę ciężej na to pracować, bo trudniej przychodzi efekt – zaznacza rysownik. Artysta daje przykład na to, że każdy może zrealizować swoje marzenia. Całą swoją twórczość porównuje do wielkiej podróży, by właśnie realizować swoje marzenia. – Podróżą są marzenia, podróżą jest życie, a jedno i drugie jest też i sztuką – podkreśla Mariusz Kedzierski. Jego słowa brzmią tym bardziej wymownie, ponieważ finisaż jego wystawy odbył się w Stacji Biblioteka, na Dworcu w Rudzie Śląskiej Chebziu, a jeśli rozpoczynać, bądź kończyć podróż, to chyba najlepiej od dworca. – To wszystko się świetnie łączy – uśmiecha się Mariusz Kędzierski.
Domeną artysty są rysunki i portret. Co go fascynuje w uwiecznianiu ludzi właśnie? – Ludzie mnie inspirują. Nie tyle może sami ludzie, ale ich piękno. Aczkolwiek jest to pojęcie względne, bo jedna osoba się może komuś podobać, a drugiemu już nie. Mi bardziej chodzi oczywiście o to piękno wewnętrzne i staram się właśnie wydobyć je i ukazać na portretach. Patrząc na drugiego człowieka, wyczuwam w nim coś niezwykłego, magicznego, coś czego nie widać na zewnątrz – mówi Mariusz Kędzierski.
Mariuszem Kędzierskim zachwycił się prowadzący spotkanie redaktor Radia Fest Jacek Maczuch. – Mariusza poznałem przez Ewę Sprus, prezesa Górnośląskiego Stowarzyszenia Skarabeusz (odpowiednik męskiego Lady Di). Laureatem tejże nagrody jest właśnie Mariusz. To nagroda dla mężczyzn niepełnosprawnych, którzy osiągnęli w życiu zawodowym, artystycznym sukces. Postanowiliśmy pokazać twórczość Mariusza tutaj na Śląsku, bo w moim odczuciu naprawdę warto. Rysunki, które zna cały świat, nie były znane na Śląsku? To nie do pomyślenia! Nadrobiliśmy zatem zaległości i prace te można było zobaczyć w Bytomiu i Rudzie Śląskiej. Jeśli ktoś nie miał okazji, żeby je zobaczyć, to zapraszam na strony internetowe Mariusza Kędzierskiego – podkreśla Jacek Maczuch.
– W Stacji Biblioteka dzięki temu wydarzeniu przecięły się dwa wektory marzeń. Marzyć trzeba, ale to nie wystarczy! Trzeba je też realizować – mówi dyrektor Stacji Biblioteka Krystian Gałuszka. – Mam takie poczucie, że jeśli dobrze i pozytywnie myślimy o wszechświecie, to on o nas też nie zapomina. Marzenia, które się ma, to ich realizacja jest na wyciągnięcie ręki – dodaje dyrektor Gałuszka. Co zdaniem dyrektora łączy Mariusza Kędzierskiego i to miejsce? Kosmiczne, mogłoby się wydawać marzenia – osoba niepełnosprawna osiągająca taki sukces artystyczny i zawodowy, podróżuje po świecie jako uznany artysta i obiekt, którego rewitalizacja wydawała się niemożliwością! Dworzec podupadał, odchodził w zapomnienie. A jednak udało się! Dworzec doskonale współgra z biblioteką. Sam w sobie daje nam możliwość podróżowania dosłownego, a biblioteka zabiera nas w podróż mentalną. Jak mówi dyrektor, Stacja Biblioteka dziś znajduje się w czołówce najpiękniejszych dworców w Polsce i odwiedzana jest licznie nie tylko przez mieszkańców Chebzia, których na 1000 osób mieszkających w dzielnicy, do biblioteki zapisało się aż 700 z nich.
Warto zaznaczyć, że Stacja Biblioteka zalicza już niemalże pełny rok działalności. Otwarciu obiektu towarzyszył wernisaż prac Arka Goli i Joanny Helander, którzy zapoczątkowali nowy rozdział w jego historii.
Hanna Grabowska-Macioszek