Podejrzewam, że szczególnie wiosną, latem i wczesną jesienią, kiedy liście na drzewach mienią się ferią wielu barw, potrafi prawdziwie zachwycić. Limanowa.
Nieduże miasteczko niedaleko Nowego Sącza. Na pewno warto je odkryć! Ja Limanową odkryłam tuż przed pandemią. Dlaczego odkrycie to opisuję dopiero teraz? No jakże opisywać coś i zachęcać do odwiedzin, kiedy podróżować zakazywano? Nie byłby to trafiony czas, chyba sami się zgodzicie? Dziś kiedy możemy przemieszczać się już w celu rekreacji, wizyta w Limanowej może być realna, a szczególnie kiedy na horyzoncie jawi się długi weekend.
W nawiązaniu do pierwszych słów tego tekstu, ja trafiłam do Limanowej na wczesnych przedwiośniu, czy późnym pozimiu, gdy tenże górski krajobraz był jeszcze szary, bury, a mimo to góry nawet w takiej odsłonie mają swój urok. Nie wiem, jak dziś postępują roboty remontowe na rynku w Limanowej, ale za mojego pobytu prezentowały się tak, jak na załączonych do tekstu zdjęciach. Wyobrażam sobie, że pięknie wyremontowane centrum miasteczka może być co najmniej wyględne. Wówczas prace komplikowały nieco przemieszczanie się w tej okolicy, no ale jak ma być lepiej, to czasem najpierw musi być gorzej.
Miejscowość robi wrażenie spokojnej, spacerowej, na pewno turystycznej, w której można wypocząć i zakupić regionalne pamiątki, a także to, co kupujemy w galeriach handlowych w dużych miastach, bo znajdują się tam filie znanych marek odzieżowych, zabawek i wielu innych. Wśród atrakcji wymienić należy Bazylikę Matki Boskiej Bolesnej (zdjęcie), Stację Narciarską Limanowa (zatem i zimą dla narciarzy może być ciekawie) oraz Limanowski Krzyż na Miejskiej Górze, który może być celem dla amatorów turystyki pieszej. Bynajmniej Limanowa nie jest jakąś podmiejską „dziurą”, bo nawet znajdziemy w niej bankomaty chyba wszystkich banków, które znajdują się obecnie na rynku, nawet taki, którego gdzie indziej przeważnie nie uświadczysz. Myślę, że niejedna osoba będzie zdziwiona tym faktem. Pobyt zatem w Limanowej na pewno pod tym względem nie przysporzy nam biedy, a jeśli trafimy jeszcze na przyjemny hotel, to już w ogóle możemy mówić niemalże o szczęściu.
Na pewno warto wspomnieć o limanowskiej gastronomii, bo gościnność tamtejszych kelnerów po prostu zdumiewa. Nie jest problemem zorganizowanie stolika i miejsca przy nim, gdy tak naprawdę wszystkie są zajęte. Dochodzi nawet do takich zjawisk, jak fakt, że przed złożeniem zamówienia mamy okazję spróbować, czy dane wino nam smakuje. A to już jest wyższy level. Myślę, że niejedna obsługa bardziej eleganckich restauracji, mogłaby się wiele nauczyć w tym temacie. Ciekawostką jest na pewno jedna z kawiarenek, której sufit prezentujemy na zdjęciach. Prawda, że oryginalne?
Polecam zatem penetrowanie Limanowej i jej okolic, bo choć droga dojazdowa nie rzuca na kolana, a raczej rzuca, ale nie na kolana, tylko koła samochodu, które co chwilę wpada do jakiejś dziury, to myślę, że każdy odkryje w niej coś dla siebie. Ja odkryłam, że bez ekipy, z którą miałam to szczęście w Limanowej się znaleźć, tak miło w Limanowej na pewno by nie było. I nie tylko w Limanowej, bo przecież nieważne gdzie, ważne z kim! To gdzie, to tylko dodatek! A dzięki Limanowej, zupełnie przyjemny.
Hanna Grabowska-Macioszek
Foto wyróżnione: Katarzyna Kardasz